Kaliskie czasopisma szkolne w okresie międzywojennym, nasze
miasto jako ośrodek administracyjny na przestrzeni wieków i
tajemnice kaliskiego Skarbca to tylko trzy spośród wielu tematów,
którym poświęcony jest najnowszy numer „Asnykowca”, biuletynu
Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka.
Zenon Prętczyński, kaliszanin i architekt od wielu lat związany z
Wrocławiem, wspomina m.in. lata swoich studiów na Politechnice
Wrocławskiej. Przypadły one na jeden z najbardziej ponurych okresów
w dziejach Polski, mimo to studentów nie opuszczało poczucie humoru.
W 1947 r. po raz pierwszy zorganizowali obchody Dnia Studenta. Przed
budynkiem Politechniki na Nabrzeżu Wyspiańskiego zebrały się tłumy
młodych ludzi z trąbami, bębnami, piszczałkami, garnkami i miskami
wleczonymi na sznurach po ulicy. Był nawet jeden „Szkot” w kolorowej
spódniczce i z kobzą pod pachą. Z. Prętczyński w roli tamburmajora
poprowadził całą tę menażerię ulicami zniszczonego Wrocławia, wśród
szpalerów uradowanych mieszkańców. Przed Operą Wrocławską szef
pochodu wygłosił płomienną mowę, w której wspomniał o wolności
słowa. W konsekwencji został „zaproszony” przez niejakiego
towarzysza Motornika, sekretarza partii na Politechnice, na
przesłuchanie. Sekretarz przywitał go z pistoletem w kaburze –
przeciw ewentualnym wrogom. „- Słuchajcie, przed Operą robiliście
ekscesy warcholskie, rozumicie? Zrozumiał. Był to ostatni Dzień
Studenta...” - wspomina Z. Prętczyński.
„Przechodząc korytarzem obok auli Politechniki, usłyszałem dźwięk
fortepianu, a przy nim pani Rzepecka, znana wrocławska pianistka w
rękawiczkach (awaria ogrzewania). Przy niej tow. Motornik krzycząc
pyta: - Dlaczego jesteście w rękawiczkach? - Proszę pana, jest
bardzo zimno i nie ma warunków do gry bez rękawiczek. - A czy wy
wiecie, że pod Stalingradem podczas potężnych mrozów nasi
przyjaciele, radzieccy pianiści grali bohaterskim żołnierzom ich
ulubione „kawałki”? - Proszę pana, ale my tu mamy Wrocław.
Towarzysza zatkało, obrócił się i wyszedł, ale dla pani Rzepeckiej
był to ostatni publiczny występ. Takie były wówczas obyczaje” -
podsumowuje Z. Prętczyński.
Od pism szkolnych po mapę województwa
Na najnowszy numer ,Asnykowca” składają się teksty różnej rangi i
miary. Na pewno wspomnieć trzeba o obszernym artykule Marioli
Smiecińskiej „Kaliskie czasopisma szkolne w okresie międzywojennym”.
Nawet trudno sobie wyobrazić, że było ich tak wiele: „Świt”, „Echo
Szkolne”, „Latawiec”, „Blaga”, „Sztubak”, „Czyn i Słowo” czy
„Pochodnia” zawierały nie tylko publicystykę czy teksty
informacyjne, ale też np. próby poetyckie i dramatopisarskie,
opowiadania, legendy, wspomnienia, a nawet reklamy i ogłoszenia.
Prof. Krzysztof Walczak w artykule „Asnykowcy przeciw caratowi”
pisze o działających w Kaliszu na początku XIX w. tajnych
organizacjach uczniowskich. Z kolei Wojciech Dyśko przybliża
sylwetki absolwentów i wychowanków Gimnazjum im. A. Asnyka, którzy w
1940 stali się ofiarami zbrodni katyńskiej. Kaliscy archeolodzy Adam
Kędzierski i Leszek Ziąbka nawiązują do premiery filmu „Ukryte
gniazdo dynastii” w reż. Zdzisława Cozaca, która odbyła się w marcu
2015 r. w kaliskim kinie Helios. Podobnie jak reżyser, sięgają przy
tym do hipotezy prof. Andrzeja Buko, wyznaczającej Kaliszowi i
regionowi kaliskiemu szczególną i uprzywilejowaną rolę w dziejach
dynastii piastowskiej i rozwoju państwa polskiego. Jakby w
korespondencji z tekstem archeologów pozostaje artykuł Moniki
Sobczak-Waliś „Kalisz jako ośrodek administracyjny na przestrzeni
wieków”. Jego autorka przypomina historię naszego miasta jako
stolicy księstwa, województwa, departamentu, guberni, w końcu znów
województwa. W tekście tym uwagę zwraca m.in. mapa województwa
kaliskiego z czasów powstania styczniowego. Mimo że jego terytorium
było już wtedy uszczuplone o rejon Gniezna i sąsiednich powiatów,
wciąż jeszcze przedstawiało się imponująco. I tak np. na północy
przekraczało linię Warty, a na południowym wschodzie opierało się o
linię Pilicy. W skład województwa ze stolicą w Kaliszu wchodziły
m.in. Konin, Uniejów, Sieradz, Wieruszów, Wieluń, Piotrków i
Częstochowa.
126 stron tekstów
W tym miejscu trudno byłoby wymienić wszystkie teksty, które złożyły
się na najnowszy numer Asnykowca”, a tym bardziej – poświęcić
każdemu z nich choćby po dwa, trzy zdania. Trzeba jednak
przynajmniej wspomnieć o artykule Ewy Andrzejewskiej, w którym
odsłania ona tajemnice kaliskiego Skarbca, o dziejach kaliskich
nazaretanek, spisanych przez Jadwigę Kawę (s. Ruth), a także o
znanych kaliszanach pochodzenia niemieckiego, których losy
przypomina Jarosław Dolat. Z kolei o hotelach w dawnym Kaliszu pisze
Joanna Bruś-Kosińska, o odbudowie naszego miasta po zniszczeniach
wojennych z 1914 r. - Monika Sobczak-Waliś, a o dziejach 29 Pułku
Strzelców Kaniowskich w okresie 1918 - 1939 – Krzysztof Abram.
Integralną częścią „Asnykowca” tradycyjnie już jest kronika wydarzeń
z okresu, który minął od wydania poprzedniego numeru, czyli od
połowy 2013 r. oraz galeria zdjęć. Redaktor naczelny „Asnykowca”
Adam Borowiak przypomina też dorobek Stowarzyszenia Wychowanków
Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka od marca 1990 r., a więc
organizowane przez nie wystawy, spotkania autorskie i koncerty,
wydawane publikacje, nazwiska nagradzanych i odznaczanych
absolwentów , Asnyka” itp. Wydawcy i redaktorzy przyzwyczaili nas
już do wysokiego poziomu edytorskiego i merytorycznego wydawanego
przez nich pisma, do jego kredowego papieru i kolorowych okładek.
Najnowszy numer „Asnykowca” stanowi potwierdzenie, że tradycja ta
kontynuowana jest z powodzeniem.
Robert Kordes, Życie Kalisza, 7 grudnia 2016