To dziwne, że miliony ludzi na świecie używają wynalazków „Asnykowca”,
a kaliszanie tak mało o nim słyszeli.
Gdy przekręcasz kluczyk w stacyjce samochodu, nawet nie
podejrzewasz, że nowy mechanizm automatycznego zapalania świateł
wymyślił absolwent kaliskiego Liceum im. Adama Asnyka. Słysząc
spokojną pracę silnika, pewno nie wiesz, że zawdzięczasz to
wynalezionym przez niego wtryskiwaczom. W droższych autach stosuje
się teraz rewelacyjne amortyzatory o zmiennej sztywności, tzw. „Magneride”,
umożliwiające szybkie ominięcie przeszkody bez niebezpiecznego
przechyłu i wywrócenia pojazdu – to także jego dzieło. Kolejnym jego
patentem jest samokształtująca się antena, która będzie używana w
pojazdach wysyłanych na Marsa.
Jego wynalazki wchodzą w skład pomp serca czy elektronicznie
sterowanych zastawek. Andrzej Pawlak jest autorem 150 patentów. Jest
profesorem zwyczajnym i wykładowcą na Uniwersytecie Stanforda w USA.
Zapraszają go na wykłady do wielu zakątków świata.
W ubiegłym tygodniu zaproszono go także do Łodzi na specjalną
konferencję poświęconą innowacyjności, zorganizowaną przez tamtejszy
Urząd Miasta. Dlaczego w Łodzi? Może nie wszyscy zdają sobie sprawę,
że Łódź ostatnio mocno się zmienia. Oprócz zadbania o to, by miasto
stało się największym węzłem komunikacyjnym w tej części Europy,
oprócz budowy nowego centrum Łodzi na około 100 hektarach i wielu
innych inwestycji, władze miasta widzą szansę w innowacyjności.
Właśnie na łódzkiej konferencji profesor Andrzej Pawlak podpowiadał,
że miasta, regiony i małe rodzime firmy nie mają innej szansy jak
innowacja. Niestety, słowo to wiele straciło ze swojego sensu od
kiedy jest wtłaczane w unijną nowomowę i serwowane razem z całym tym
unijnym urzędowym bełkotem.
-
Innowacja to przeniesienie pomysłu na rynek
– prosto i po ludzku wyjaśniał Andrzej Pawlak
Jako Polacy jesteśmy bardzo pomysłowi w stosunku do innych narodów,
jednak mamy problemy z późniejszym przeniesieniem tych pomysłów na
rynek.
Przykładem jest wynaleziony przez Polaków grefen czy niebieski
laser, który wg profesora powinien wykreować w Polsce drugą dolinę
krzemową, a wykreował pieniądze dla innych.
-
Nie chodzi o to, by w naszym regionie pojawiła się
jakaś firma, która zatrudni 200 osób, oferując
najniższe płace, ale by zatrudniła 40 osób, płacąc
10-krotne stawki. Takie zarobki są możliwe tylko
wtedy, jeśli ma się własność niszy
– dodawał profesor.
Przyjąć model innowacji niszowej
W niszach działają wszyscy, który liczą się w świecie – uczelnie,
regiony czy firmy.
- Na przykład firma Sony posiada dwie nisze i miliony produktów.
Ale zarabiają tylko w tych dwóch niszach, z których subsydiują inne
swoje gałęzie. Po co subsydiują? Gdyż kupując telewizor Sony i
ustawiając go na honorowym miejscu w domu, firma będzie miała
darmową wieloletnią reklamę w postaci dużego napisu „Sony”.
Jednak 4,5 roku temu firma Sony popełniła poważny błąd, nie
doceniając nowej generacji urządzeń playstation; praktycznie
straciła te niszę. Co się stało z tego powodu? To tak jakby
strzelili sobie w jedną stopę. Mieli dwie nisze, a teraz stoją na
jednej. Nie mają już zdolności finansowej, by promować swoją markę.
Firma powoli upada. Niestety, nie da się odtworzyć czy zregenerować
utraconej niszy. Trzeba znaleźć nową, a to nie jest takie łatwe.
Wręcz bardzo trudne. Można sobie pomóc przy wyszukiwaniu nowej niszy
pewnymi narzędziami, które opracowałem.
Innym
przykładem jest firma 3M. która dysponuje aż 11 niszami. Dlatego
firma trzyma się świetnie. To tak jakby miała 11 nóg. Im więcej nisz
ma dany region czy firma, tym bardziej jest stabilna. Finlandia
miała taką globalną niszę produkcji telefonów komórkowych, opartą o
Nokię, ale nie zadbali o nią, zrobili błąd technologiczny, co – jak
wiemy – źle się skończyło. Anglia i Francja bardzo dbają o nisze
regionalne –
mówił profesor.
Jak praktycznie zadbać o niszę?
Nisza to jest obszar działalności gospodarczej, który dana firma
zamyka przed konkurencją. Osiąga to przez zdobycie większości wiedzy
bazowej z danej dziedziny, krytycznych technologii i własności
intelektualnych. Jeśli ktoś w danej niszy uzyska minimum 80%
przewagi, to rządzi całą niszą i narzuca innym kierunki rozwoju.
Zabezpieczenie nisz jest najlepszą metodą na rozkwit.
Po pierwsze, trzeba znaleźć lukę w technologii. Najczęściej
występuje ona na styku kilku dziedzin. Ważnym jest, by nisze były
oparte o technologie przełomowe, a nie tylko usprawniające. Potem
trzeba przekształcić te luki w nisze, zabezpieczyć je i... bardzo
konsekwentnie dążyć do celu.
Nisze
konieczne dla rozwoju regionu
Niestety, rozwoju regionu nie da się osiągnąć bez innowacji. Dobrą
wiadomością jest to, że każdy region czy firma może wykreować własną
niszę.
-
Przecież każdy region ma swoje unikalne cechy czy wiedzę. Trzeba ją
wesprzeć. Na przykład tekstylna historia Łodzi jest dobrym
kandydatem na niszę, ale trzeba tę dziedzinę powiązać z innymi
technologiami, tzw. wspomagającymi, np. nanotechnologiami, które
zmienią funkcje tekstyliów na oczekiwane przez rynek. Uczelnie
powinny być zachęcane, by poprowadzić badania naukowe w kierunkach
wspierających region. Innowacja w regionie powinna zaczynać się już
na studiach. Studenci robiąc dyplom, powinni jednocześnie kreować
nową firmę. Firmę, która byłaby zgodna z planem rozwoju całego
regionu
– mówił Andrzej Pawlak.
Duże czy małe firmy
-
Wspieranie globalnych firm mija się zupełnie z celem, gdyż te firmy
tak naprawdę nie są zainteresowane rozwojem regionu. Są
zainteresowane własnym rozwojem. Przecież globalne firmy drenują
młodych, zdolnych ludzi, odciągając ich od kierunków, które
preferuje dany region.
Niedawno media wpadły w euforię i podały, że nasz wspaniały student
zdobył nagrodę w wysokości dwóch milionów dolarów. Przypatrzmy się
temu bliżej. Apple posiada około 100 tys. entuzjastów. Po ogłoszeniu
konkursu około 7000 zaakceptuje go, a 700 rozwiąże. Potem 70
rozwiązań z tego zostanie przyjętych, 7 będzie szczegółowo
rozpatrzonych, a tylko jeden nagrodzony dwoma milionami dolarów.
Super!? Tylko że oni zarobią na tym rozwiązaniu dwa miliardy. Ten
student powinien dostać 25% od nowo wytworzonej wartości, czyli 500
milionów dolarów. To jest właściwa zapłata, a tamta wychwalana
nagroda to przecież zwykły drenaż
– kontynuował profesor.
Innym przykładem drenażu przez firmy globalne jest kupowanie małych
lokalnych firm. Wiadomo, że od tej pory zysk będzie wywożony za
granicę. Metoda niszowa potrafi zabezpieczać przed taką ekspansją
globalnych firm.
Akcent kaliski
Na konferencję przybyło kilku kolegów Andrzeja Pawlaka z kaliskiego
liceum. Przybyła też jego ówczesna wychowawczyni Krystyna Pawlicka.
Jednocześnie za pośrednictwem „Życia Kalisza” profesor składa
najlepsze życzenia wszystkim kaliszanom, „by świat usłyszał o
kaliskiej niszy”.
Arkadiusz Woźniak, Życie Kalisza, 18.06.2014