Herb Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu Pisali o nas...

 

Przegląd wielkopolski - Asnykowiec  

 

Kaliskie Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka wydało właśnie osiemnasty numer swojego biuletynu. I po raz 18. udowadnia, że Asnykowcy się liczą.

Wydanie zbiegło się w czasie z dwudziestą rocznicą założenia stowarzyszenia. Ten jubileusz w znacznej mierze przesądził także o kształcie biuletynu. Dominują wspomnienia i podsumowania. A jest co wspominać, bo tradycje ruchu absolwenckiego sięgają u Asnykowców daleko w przeszłość – przynajmniej do XIX wieku. (Wszystkich niewtajemniczonych informujemy, że kaliska szkoła im. Adama Asnyka należy do najstarszych w Polsce). Trzeba przyznać, że obecne stowarzyszenie godnie kontynuuje rozpoczętą misję poprzedników. Biuletyn jest tego najlepszym dowodem.

Numer osiemnasty robi wrażenie zarówno od strony wizualnej jak i merytorycznej. Asnykowiec to przeszło sto pięćdziesiąt bogato ilustrowanych stron, tematyka poszczególnych artykułów jest zaś na tyle różnorodna, że każdy znajdzie w niej coś dla siebie. Absolwenci przypomną sobie atmosferę tamtej, „ichniej’ szkoły, znajdą wspomnienia o swoich dawnych nauczycielach i przyjaciołach. Asnykowcy patrzą jednak nie tylko w przeszłość, żywo zajmuje ich to, co dzieje się w Kaliszu teraz, snują też dalekosiężne plany na przyszłość (artykuł: Szklany dom biblioteki). Ciekawym pomysłem redakcji jest zwłaszcza kronika ostatnich wydarzeń w działalności stowarzyszenia. Uderzająco przypomina prowadzone w szkołach kroniki klasowe – i jakoś tak od tego wspomnienia cieplej robi się na sercu.

Jednak nie tylko Asnykowcy i mieszkańcy Kalisza znajdą w biuletynie coś dla siebie. Pasjonaci zarówno historii, jak i geografii czy turystyki docenią artykuły o związkach Jagiełły z Asnykiem, sarmatyzmu z Oświeceniem czy parku gołuchowskiego z udanym wypoczynkiem. Moim osobistym faworytem jest artykuł Anny Tabaki: Międzywojnie nad Prosną, o odrodzeniu miasta po pierwszej wojnie światowej. Naprawdę, perełka, która dodatkowo zachęca do powrotu do wielkich Nocy i dni kaliszanki, Marii Dąbrowskiej. Co też niezwłocznie uczynię.

Szkoda tylko, że tak niewiele jest w Asnykowcu zdjęć przedwojennego miasta. Te autorstwa Jeana Guillaume'a Diehla zamieszczone na wewnętrznej stronie okładki rozbudzają apetyt na więcej. No, ale w końcu Asnykowcy to nie tylko nasza klasa. To coś znacznie, znacznie lepszego. A medal zasłużonych dla kultury polskiej jest jak najbardziej zasłużony.

 

 Anna Dranikowska, Przegląd wielkopolski, nr 2(92), 2011