Herb Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu Pisali o nas...

Obchodzono Dzień Kobiet

Z tęsknotą za PRL-em

Jedną z obyczajowych osobliwości minionego półwiecza, zwanego często "epoką PRL-u", były obchody Dnia Kobiet. Z niepojętych do końca przyczyn to właśnie święto obchodzone było huczniej niż sztandarowy l Maja czy kolejne rocznice Wielkiej Rewolucji Październikowej. Żeby było zabawniej, 8 marca był dniem roboczym, w którym jednak nikt nie pracował. W zakładach pracy odbywał się za to doroczny rytuał. Nawet najbardziej nadęty dyrektor czy gburowaty prezes z zapałem wygłaszał komplementy pod adresem naszych kochanych pań. A wszyscy panowie ochoczo wznosili toasty za zdrowie dam. W przodujących zakładach organizowano nawet wzorcowe akademie, gdzie owe budujące pochwały czy ideologicznie słuszne życzenia głoszono z trybun, co miało już wydźwięk jednoznacznie polityczny...

Do tych właśnie tradycji socjalistycznych obchodów Dnia Kobiet nawiązali twórcy programu "Wszystko dla Ciebie - Ty dla wszystkich", który Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka zadedykowało zaprzyjaźnionym paniom z okazji marcowego święta. Na początek wiec sam prezes Adam Borowiak wystąpił z okolicznościowym referatem, napisanym jak trzeba po linii i na bazie, aby w imieniu wszystkich towarzyszy (także towarzysza Asnyka!) życzyć paniom wszystkiego najlepszego w pracy zawodowej i życiu osobistym (koniecznie w tej kolejności!). Prezes, choć dobrze się trzyma, swoje lata ma i czasy minione nieźle pamięta. Toteż referacik ładny skonstruował i odczytał ze stosowną intonacją, co sala skwitowała pełnymi zbiorowego entuzjazmu okrzykami: Wiesław! Wiesław! (Kto nie wie, o jakiego Wiesława chodzi, niech dalej nie czyta, bo i tak nic nie zrozumie.)

W tle prezentował się młodzieżowy chór mieszany "Aurora", godnie przyodziany w ZMP-owskie białe koszule i czerwone krawaty.

Po tzw. części oficjalnej chór rozsypał się - niczym dawny Związek Radziecki - na pomniejsze formacje, jak dziewczęcy zespół wokalny "Biedronki" czy kwartet męski "Trzeci odruch Pawiowa", a na plan pierwszy wypłynęli wokaliści-aktywiści i soliści-desperaci, aby bawić publiczność piosenkami sprzed lat wielu i niewielu. Wszystkich gwiazd wieczoru wymienić się nie da, ale na pewno zasługują na to panie Bożena Wiśniewska i Emilia Raryta, a także dokooptowana do zespołu w duchu ekumenizmu absolwentka Liceum Kościuszki, Irena Zawadzka. Wśród panów dominowali wokalnie dwaj znani kaliscy lekarze: Marek Sierakowski i Mirosław Zalewski, a także tajemniczy Jerzy Dyonizy (gdzie on się dotąd ukrywał?) oraz Marek Gwiaździński i Jerzy Pawłow. Panowie też łaskawie dopuścili do swego grona absolwenta Liceum Kopernika Pawła Linkowskiego.

 Wokalnym popisom towarzyszyła kapela nazwana słusznie "Old Horses Band" - czyli stare konie. Chwilę poezji lirycznej wniosła do programu Aneta Kolańczyk (Liceum Kościuszki), a refleksyjno-satyrycznej Józef Jaworowicz. Rolę przerywników czy też żartobliwych komentarzy do minionej epoki pełniły teksty, zaczerpnięte np. z książek zażaleń czy też gazetowych ogłoszeń drobnych. A całość prowadził niezawodny Andrzej Zmyślony, który też cały program przygotował i wyreżyserował.

Obszerna sala kaliskiej restauracji "Adria", gdzie odbywała się ta upojno-upioma noc kabaretowa, była wypełniona do ostatniej szczeliny. A goście bawili się do rana. jak za dawnych czasów... 

Ziemia Kaliska 15 marca 2002 r. (bs)