Leszek Tomalak | |
Leszek Tomalak, autor autobiograficzno-wspomnieniowej książki „Nokturn Polski", która niedawno pojawiła się w Kaliszu, miał w życiu dużo szczęścia. Urodził się i wychował w dzielnicy zwanej Starym Miastem (dziś częściej Zawodziem), może nie najbardziej reprezentacyjnej, ale za to idealnej do dziecięcych zabaw. Jego dom rodzinny stal wśród pól, łąk i sadów. W pobliżu tzw. Szwedzkich Gór, które - jak się potem okazało - kryły relikty najstarszego kaliskiego grodu. Za nimi rozciągał się rząd stawów, a dalej rzeka Prosna. Ileż fascynujących przeżyć czekało tutaj na młodych poszukiwaczy przygód! Rodziców też los dał autorowi książki wspaniałych - kochających, mądrych, wyrozumiałych - którzy nadmiernie swego jedynaka ani nie rozpieszczali ani nie tresowali, ale skutecznie wpoili mu to, co w życiu jest najważniejsze. Natura dała mu także rozliczne uzdolnienia. łatwość przyswajania wiedzy, szerokie zainteresowania i wielkie pasje, które pomagają osiągać wymarzone cele. Swoje dzieciństwo Tomalak opisuje jako jedną wielką przygodę, Nawet powódź, która zalewa całą okolicę, dostarcza mu ekscytujących wrażeń. Podobnie też - po pierwszym szoku - postrzega rzeczywistość wojenną. Cieszy go wyjazd całej rodziny „na roboty" do Niemiec, gdzie los (znów przychylny!) kieruje ich do spokojnej miejscowości i dobrego gospodarza. A poza tym są tu i nowi koledzy i nowe zabawy... Nie inaczej jest po powrocie do Kalisza, gdzie żyje się trudniej, ale za to sporo emocji dostarcza przemycanie żywności ze wsi, nielegalne wizyty w kinie czy wesołym miasteczku „Nur fur Deutsch". A dni wkroczenia armii radzieckiej dają wręcz przedsmak bohaterstwa, kiedy to grupa chłopców broni jedną z fabryk przed rozszabrowaniem. Lata powojenne, jakkolwiek też niełatwe, przynoszą inne uroki. Pierwsza prawdziwa szkoła, w której szybko odrabia się wojenne zaległości. Pierwszy klub bokserski, gdzie bije się przeciwnika według reguł a nie na oślep. I pierwsze mecze piłki nożnej. Pierwsza drużyna harcerska i pierwsza wyprawa nad morze. Pierwszy szkolny spektakl teatralny. Pierwszy rower. Pierwsze treningi w sekcji wioślarskiej KTW. No i pierwsze rozgrywki szachowe, dzięki którym Tomalak został po latach międzynarodowym mistrzem. - To wszystko było dla młodego chłopca, dopiero wkraczającego w życie, najcenniejszym doświadczeniem i zarazem sprawdzianem własnych możliwości. Swoje przeżycia Tomalak relacjonuje w formie luźnej gawędy, w której jedna anegdota goni drugą, nie zawsze w logicznym porządku. A przy okazji dość szczegółowo - co wydaje się bardzo cenne - oddaje realia tamtych czasów. Zarówno styl życia mieszkańców kaliskich przedmieść przed wojną, jak i ponurą rzeczywistość czasów okupacji, a także smutny bezsens pierwszych lat powojennych. Autor (chyba niepotrzebnie?) próbuje też komentować swoje przeżycia i doświadczenia; jego refleksje nie są jednak ani odkrywcze, ani głębokie, a czasami wręcz nachalne i nużące. Niestety, Leszek Tomalak. którego szczęście nigdy opuszczało nawet sytuacjach ekstremalnych, tym razem nie miał szczęścia do wydawcy. Jego książka jest po prostu źle zredagowana, a na dodatek pełna błędów korektorskich. Szkoda też, że nie wzbogacono jej chociażby o rodzinne fotografie czy widoki Kalisza. Autor, który ukończył potem Liceum Adama Asnyka i Politechnikę Łódzką, a obecnie mieszka w Łodzi, opatrzył „Nokturn Polski" podtytułem: Część pierwsza „Dziwne dzieciństwa". Co wyraźnie sugeruje, że powstaną kolejne tomy jego wspomnień. Oby tylko wydawca potraktował je z większym profesjonalizmem. Bożena SZAL-TRUSZKOWSKA
Leszek Tomalak był niedawno gościem Biblioteki Głównej w Kaliszu. Spotkanie prowadził Zbigniew Kościelak, a fragmenty książki czytała Anna Urbanowska. Wśród słuchaczy znaleźli się m.in. mieszkańcy Zawodzia i innych dzielnic Kalisza, opisanych w „Nokturnie". |