|
Ks. bp Paweł Anweiler |
ANWEILER PAWEŁ, mgr teologii ewangelickiej, biskup Diecezji Cieszyńskiej
w Kościele Ewangelicko-Augsburskim; członek Synodu Kościoła. I Liceum
Ogólnokształcące im. A. Asnyka (1964-1968), maturzysta 1968. |
||
KROK W KIERUNKU CHRYSTUSA - Zapowiedziane na 31 października podpisanie wspólnej katolicko-ewangelickiej deklaracji o usprawiedliwieniu stanowi zwieńczenie prowadzonego ponad 30 lat teologicznego dialogu... - Ten fakt stanowi zarazem początek czekającej nas pracy. To, co zostanie podpisane, nie może zostać tylko na papierze, ale musi wejść w życie obydwu Kościołów, również na najniższym szczeblu. Uzgodniony i podpisany tekst dokumentu wymaga szczegółowej lektury, by mógł odegrać jakąś rolę w życiu religijnym i w stosunkach ekumenicznych obu Kościołów. To będzie dla nas wielkie zadanie. Trzeba będzie pomóc uświadomić jego treść ludziom, którzy nieraz bardzo różnie, a często wręcz z niezrozumieniem przyjmują to, co dokonuje się w życiu naszych Kościołów, bez czego przecież nie można sobie w ogóle wyobrazić ruchu ekumenicznego. - Na czym będzie polegało to działanie? - Przede wszystkim na szerokiej informacji, adresowanej do najróżniejszych gremiów, działających na szczeblu diecezjalnym, ale też w poszczególnych parafiach. Rady parafialne, służby kościelne, koła pań, wszelkie zgromadzenia przedstawicieli parafii, konferencje księży, synod diecezjalny - to środowiska, które najpierw powinny zapoznać się z treścią dokumentu i zrozumieć, że ustalenia teologów nie są jakąś herezją czy zamachem na tożsamość któregokolwiek Kościoła. Czasami mówienie o zbliżeniu Kościołów budzi w ludziach taką obawę... Trzeba na to spojrzeć jako na krok przybliżający obydwa Kościoły do Chrystusa i Jego krzyża. Czym taki krok owocuje w życiu ludzi i Kościołów, każdy może już zaobserwować sam. - O takie działanie apelował Papież Jan Paweł II w kościele ewangelickim w Skoczowie w 1995 roku... - Bezsprzecznie jest to krok w kierunku spełnienia życzenia, które Papież zawarł w swoim wystąpieniu. Myślę, że jeśli teraz nastąpi przełożenie teologicznych ustaleń na codzienne życie, to będą one pomocą we wzajemnym otwieraniu się ludzi na drugich, postrzeganiu ich jako siostry i braci, a nie jako kogoś, kto w taki czy inny sposób czyha na cudze sumienie. To wymaga od nas rzetelnej, nieraz mozolnej i trudnej pracy, by każdy mógł zobaczyć i zrozumieć, że drugi także wyznaje Chrystusa i że choć czynimy to w zewnętrznie innej formie, to w treści jesteśmy coraz bliżej siebie... - Jak można ocenić wzajemne otwarcie się mieszkańców obu wyznań cieszyńskiej ziemi?
- Myślę, że jesteśmy otwarci, choć czasami jeszcze w tym otwarciu mało ufni. To chyba wynik niezrozumienia, czym tak naprawdę jest ekumenizm w Kościele, sprawiający, że często ludzie boją się go. Musimy więc jasno zdać sobie sprawę, że blisko pięćset lat różnej drogi historycznej obydwu Kościołów nie pozwala nam dziś oczekiwać, że w jednym momencie zdołamy się zjednoczyć. Staramy się zrozumieć, że chociaż żyjemy w dwóch różnych Kościołach, to jednak możemy być i jesteśmy pojednani. Gdyby było inaczej, to przecież nie moglibyśmy mówić o sobie, że jesteśmy chrześcijanami. - Jakie znaczenie będzie miało podpisanie deklaracji? - Na pewno wspólna deklaracja nie załatwia wszystkich problemów, ale daje szeroką i mocną podstawę do budowania pojednania. Cieszę się, że podpisanie nastąpi w bardzo ważnym dla nas, luteran, dniu w życiu Kościoła. Także wybór miejsca jest ważnym krokiem w swojej zewnętrznej wymowie: kiedyś w Augsburgu luteranie byli tylko wysłuchani, teraz obydwa Kościoły, podpisując się pod wspólną deklaracją, złożą wspólne wyznanie wiary. Przed rokiem 2000 i dalej: przed nowym tysiącleciem, to ważna symbolika innego spojrzenia. Dostrzegłem je również w symbolice podarunków, jakie wymieniliśmy podczas spotkania z Papieżem w Skoczowie. My ofiarowaliśmy rzeźbę ukrzyżowanego Chrystusa, którego tak mocno podkreśla teologia w Kościele ewangelickim. Od Papieża otrzymaliśmy kielich i patenę, przyjmując ten dar jako wyraz pragnienia spotkania się w sakramencie Ciała i Krwi Chrystusowej. - Dziękuję za rozmowę. Rozmawiała Alina Świeży-Sobel, Gość Niedzielny (44/99)
|
||
Boże Narodzenie
"Do swej własności przyszedł, ale swoi go nie przyjęli." Za: "Gazeta Ewangelicka" 1/2000 |