11 WRZEŚNIA 2001 - ATAK TERRORYSTÓW NA NEW YORK
Dzień ten jest dniem historycznym, bo wydaje mi się, że zmienił nasze
poglądy na działania wojenne z wypowiedzianych wojen do walki z małą
grupa terrorystów rozproszonych w różnych organizacjach, nie zawsze o
tych ideach, ale wspólnych celach rozbicia obecnych poglądów i
wprowadzeniu Islamu i systemu, który w pojęciach terrorystów był
nakazany przepisami Koranu. Są oni niestety wspomagani jawnie czy też po
cichu przez inne narody arabskie. A także przez pewne grupy społeczne
rozsiane po całym świecie i wspomagających ich finansowo, nawet jawnie,
wykorzystując nasze prawa wolności osobistych i nawet ich donacje mogą
być odciągane od podatków (SIC).
Dzień ten zmienił także nasze poglądy na
moralność ludzką, pokazał nam jak nisko człowiek może zejść, żeby dla
ich idei zabijać ludzi kompletnie niewinnych. Jeśli nawet dotychczas dla
celów politycznych terroryści porywali czy to polityków, czy też ludzi
bogatych dla okupu, to mogło to być zrozumiane jako bandytyzm, znany od
wieków
Jakie będą wyniki terroryzmu to chyba nikt
nie wie, mam nadzieję, że nie skończy się to śmiercią tysięcy niewinnych
ludzi podczas gdy prawdziwi winowajcy mogą ujść bezkarnie.
Ale od początku atak na centrum handlowe jak i na Pentagon, czy też nie
doszły na Biały Dom to jest, jak się okazuje, praca przygotowawcza. Od
prawie że 1990 roku. terroryści szkolili się nawet w Stanach, w szkołach
pilotażu, żeby się zapoznać na "symulatorach" jakie jest wnętrze
samolotów pasażerskich. Terroryści od lat pracowali w obsługach ziemnych
np. dla Saudi Air Lines. Jak dziś już wiemy, było ich 18 biorących
udział w akcji, ale też już wiemy, że było ich więcej wyszkolonych. O
kierowanie i przygotowanie tego napadu podejrzany jest Osama bin Laden -
Saudyjczyk szkolony nawet przez Amerykanów, ale nadal wspierany
finansowo kapitałami saudyjskimi, ale też niewątpliwie przez Irak, Iran
i Syrię, a wiec zasadniczo pieniędzmi pochodzącymi ze sprzedaży ropy,
która jest tak potrzebna Zachodowi. Z tego wynika, że jest tu potrzebny
bardzo intratny system podejścia i wykorzystania faktu, że pomimo
zależności świata od ropy, kapitały arabskie są nadal w rękach banków i
firm amerykańskich, które w ostatnich latach na podwyżce cen ropy
zrobiły fortuny.
Najważniejszym problemem będzie przekonanie
krajów, że terroryzm może im tak samo zagrozić jak Amerykanom. Czy np.
Saudyjczycy zgodzą się na zmiany, takie jak w Afganistanie zaprowadzili
Talibowie? Są oni bardzo prawicowi i nawet można ich uważać za
fundamentalistów.
Wydaje mi się że zanim dojdzie do początku jakiegokolwiek planu, zajmie
to trochę czasu na rozmowach politycznych, czy też na znalezieniu
odpowiedniego rozwiązania. Zasadniczo moim zdaniem nie dojdzie do
wojny w metodach do jakich byliśmy przyzwyczajeni, bo Amerykanie nie
mają zamiaru jak uprzednio Anglicy czy Rosjanie do zdobycia i zajęcia
Afganistanu. Celem jest rozbicie organizacji terrorystycznych, czy to w
Afganistanie czy w Iraku, Iranie czy Egipcie czy też w innych krajach
muzułmańskich. Ten plan musi znaleźć rozwiązanie kwestii Palestyńskiej,
czy w ogóle rozwiązania kwestii Bliskiego Wschodu. Mamy pierwsze kroki i
to ważne - uzyskanie współpracy z Pakistanem. Rosja mogłaby pomóc we
własnym interesie, ponieważ Czeczeni są wspomagani tymi samymi
kapitałami co terroryści arabscy.
Rosyjska reakcja jak dotychczas nie ma
sensu, nawet gdyby nie chcieli mieć na swoim terenie wojsk amerykańskich
(bardzo poważne możliwości lotnicze), to jednak Rosja na pewno ma nadal
dobry wywiad i dobrych agentów, również wielu agentów znających
arabski.
Chociaż szukając dróg do otoczenia w tym momencie Afganistanu czy raczej
zwolenników Talibów, może się uda Amerykanom nakłonić Kazachstan, który
graniczy z Afganistanem i ma dobre byłe rosyjskie bazy lotnicze i, jeśli
się nie mylę, wspomaga opozycję Talibów na północy, wśród których jest
wielu Kazachów. Z wiadomości ostatnich wynika, że rząd Kazachstanu jest
chętny do udzielenia pomocy. Nie ulega najmniejszych wątpliwości ze
wywiad amerykański nawalił i muszą tu zajść drastyczne zmiany. W ogóle w
tej operacji jest duży błąd polityków, którzy prawem ograniczyli
możliwości CIA .Teraz dopiero wychodzi na jaw, że w CIA jest bardzo mało
agentów znających arabski i farsi, że w ogóle wśród agentów CIA niewielu
zna obce języki!!!!!!
Zmiany, które teraz będą wymagane nie mogą
być wykonane w ciągu paru dni, to zajmie czas. Zabicie Osama bin Ladena
nie rozwiąże sprawy, bo znajdą się inni, którzy mogą go zastąpić. Plan
wymaga dokładnego rozwiązania: po pierwsze penetracji grup, a po drugie
wyszkolenia specjalnych oddziałów jak SAS, Commando czy Delta, ale o
głębszym przeszkoleniu i nawet o zapomnieniu o "fair play", a przejścia
na te same "dirty games" brudną robotę, tak dobrze wykonywaną przez KGB
w czasie zimnej wojny. Jak widzimy to wszystko zająć musi trochę czasu,
ale wiemy z doświadczenia, że Amerykanie mają wystarczająco środków do
wykonania tego zadania. Armia obecna nie nadaje się do tych działań przy
obecnej organizacji poza służbami specjalnymi, które szybko mogłyby być
doszkolone.
Zadaniem armii amerykańskiej dotychczas
było zniszczenie nieprzyjaciela i utrzymaniu terytorium. A w momencie
obecnym jest tylko zadanie zniszczenia komórek terrorystycznych..
Dziwi mnie i zastanawia jak szybko teraz i
dobrze działa FBI znajdując i rozwiązując problemy, ale gdzie byli
przedtem jak potrzebne były wiadomości prewencyjne. Mieli np. w
posiadaniu książkę szkoleniowa wydaną przez terrorystów, ale była pod
zamknięciem, ponieważ sprawa jednego z terrorystów jest w sądzie,
a więc FBI nie mogła nic zrobić aż do zakończenia sprawy sądowej????
Dlaczego CIA and FBI nie współpracowali
bardziej agresywnie z Mosadem, który na pewno ma dobre rozeznanie i
który, jak wynika z pewnych źródeł, ostrzegał Amerykanów, tylko że Ci
ostatni uważali to za nieistotne.
Operacja zlikwidowania terrorystów może być
porównana do walki z narkotykami. Od lat Amerykanie próbują zwalczyć
rynek dostawy z Kolumbii bez specjalnego skutku.
Przyszłość pokaże, czy Zachód potrafi się
zjednoczyć i pokonać terroryzm.
Henryk Jedwab, 19 września 2001 r.
|