kierownik Zakładu Klinicznych Podstaw Fizjoterapii
Akademii Medycznej we Wrocławiu
wiceprzewodniczący Naczelnej Komisji Rewizyjnej
Naczelnej Izby Lekarskiej
Wrocław, 10 czerwca 2015
Szanowny Panie Prezesie
Dziękuję serdecznie za przesłane materiały dot. dra Tadeusza Pniewskiego.
Posiadam list dra Pniewskiego do prof. Hirszfelda i odpowiedź Profesora na ten
list, z zasobów archiwalnych Instytutu Immunologii i Terapii Doświadczalnej we
Wrocławiu. Sądzę jako historyk medycyny, że korespondencja między tymi lekarzami
zasługuje na upowszechnienie. W przyszłości zamierzam także opublikować prace
dot. działalności warszawskiego lekarza dra Adama Helbicha w Kaliszu u schyłku
lat 40. XIX wieku oraz dot. działalności Towarzystwa Lekarskiego Kaliskiego w
XIX stuleciu. Prace te chciałbym po publikacji w czasopismach naukowych i po
otrzymaniu zgody na ich przedrukowanie, umieścić w „Asnykowcu”, o ile Pan Prezes
uzna, że będą nadawały się do druku w tym wspaniałym periodyku.
Dziękuję Panu Prezesowi także za
przesłany 19. numer „Asnykowca”, którego Pan pełni zaszczytną rolę redaktora
naczelnego. To zaszczyt prowadzić takie czasopismo, ale także i zaszczyt być
absolwentem Liceum im. Adama Asnyka. Biuletyn ten nie tylko posiada unikatową
szatę edytorską, ale również zadziwia merytorycznym poziomem publikowanych tam
prac, niezwykle ciekawym materiałem ikonograficznym. Redaktorzy innych
wydawnictw podobnego typu powinni „pobierać korepetycje” u Pana Prezesa, jak
należy edytorsko czasopismo prowadzić. Niektóre artykuły mają walor prac
naukowych przez swą wnikliwość i analityczne i krytyczne podejście do
prezentowanych problemów. Chapeau bas!
Jestem wychowankiem liceum przy ul
Gimnazjalnej w Ostrowie Wielkopolskim, liceum, które w bieżącym roku obchodziło
swoje 170-lecie. Jestem także silnie związany z moją Almae Matris Ostroviensis.
Od 1969 r., kiedy obchodziliśmy 15-lecie matury, spotykamy się co roku w gronie
kilkunastu kolegów, wspominając, jak to „drzewiej bywało”. W latach 1960 – 1961
odbywałem staż przeddyplomowy w Szpitalu Miejskim w Kaliszu. Czas ten wspominam
niezwykle sympatycznie. Mam wśród „Asnykowców” kilku dobrych kolegów: Mariusza
Mieszczańskiego, Jerzego Bałwasa, Piotra Kiblera, Wojciecha Krzekotowskiego,
Zygmunta Kroka i innych.
Miał rację Jan Parandowski, że „nic tak nie orzeźwia, nie dodaje animuszu, jak
kąpiel w czasie”, mają rację Skaldowie, że należy szanować wspomnienia.