Herb Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu

XVI Zjazd Asnykowców

- 19, 20, 21 września 2008

-wspomnienie

Cienka żółta linia

"Nazwisko szkolnej ławy towarzysza
To tomy wspomnień z samych czarów kraju,
To pieśń słowicza, co łka z bzów zacisza
O cudnym raju w wiosny naszej maju..."

     tymi romantycznymi słowami a ubiegłego stulecia, pióra Stefana Gillera, ówczesnego profesora Szkoły Wyższej Realnej, od 1923 roku noszącej imię swojego ucznia Adama Asnyka, zwołali się wychowankowie najstarszego kaliskiego Gimnazjum.

 „Przeszłość nie wraca jak żywe zjawisko,

 W dawnej postaci – jednak nie umiera;

 Odmienia tylko miejsce, czas, nazwisko

 I świeże kształty dla siebie przybiera”.

                                                           Adam Asnyk

 

Koleżanki i Koledzy,

             zgodnie z najlepszymi tradycjami sięgającymi 1879 roku, kontynuowanymi przez Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu, w dniach 19-21 września 2008 roku odbył się XVI Zjazd Asnykowców, nawiązujący swą datą do 85. rocznicy przekazania Państwu Polskiemu najstarszej kaliskiej szkoły oraz nadania jej imienia swojego ucznia, wielkiego poety i patrioty.


Prasa kaliska pisała...

Pokoleniowy XVI Zjazd Asnykowców

Zgodnie z najlepszymi tradycjami, sięgającymi 1879 roku i kontynuowanymi przez Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu, w XVI Zjeździe w miniony weekend wzięło udział kilkaset osób z kraju i ze świata około 500 absolwentów „Asnyka” przemaszerowało z ulicy Grodzkiej aleją Wolności do kaliskiego teatru.

Tym razem zjazd nawiązywał datą do 85. rocznicy przekazania państwu polskiemu najstarszej kaliskiej szkoły oraz nadania jej imienia swojego ucznia, wielkiego poety i patrioty. Zjazdy asnykowców odbywają się od 1923 r., kiedy to połączono go z uroczystością upaństwowienia szkoły i nadania jej imienia poety.

Uczestnicy XVI Zjazdu przybywali do Kalisza już w ubiegły piątek, aby zwiedzić szkołę przy ul. Grodzkiej. Gości witał Andrzej Urbaniak, dyrektor I LO. Tego dnia absolwenci i wychowankowie szkoły m.in. dopingowali zawodników biorących udział w tradycyjnym meczu koszykówki „Asnykowcy - Jagiellonowie”, rozegranym o Puchar im. Prof. Kazimierza Paszyna na hali OSRiR przy ul. Łódzkiej. Wieczorem uczestniczyli w wernisażu Leszka Chwilczyńskiego oraz wysłuchali koncertu z cyklu „ListyMuzyczne.com” w auli PWSZ. W sobotę rano zjazd otworzył Adam Borowiak, prezes Stowarzyszenia Asnykowców. Dzwonek lekcyjny już tradycyjnie zabrzmiał dla koleżanek i kolegów uczących się w Gimnazjum i Liceum przy ul. Grodzkiej w Kaliszu, którzy przemaszerowali następnie ulicami miasta, docierając aleją Wolności (d. Józefiny) do kaliskiego teatru. W gościnnych wnętrzach teatru „Spotkanie pokoleń” rozpoczął wykonaniem „Gaude Mater Polonia” chór szkolny Bel Canto pod dyrekcją Krzysztofa Niegowskiego, a całość poprowadził Robert Kuciński, absolwent szkoły (matura 1986).

Na tegoroczny zjazd po raz pierwszy po 56 latach przyjechali uczniowie rocznika 1952, których wydalono ze szkoły za działalność w tajnej organizacji „Orzeł”. Uczniowie złożyli wtedy przysięgę, że będą walczyć o obalenie ustroju. Przed wyborami rozrzucili ulotki wzywające do bojkotu. Wytoczono im proces, w których czterech uczniów zostało skazanych na kary więzienia od 2 do 6 lat, a pozostałych wyrzucono ze szkoły z tzw. wilczymi biletami. Podczas spotkania w teatrze o patriotyzmie asnykowców opowiadał Stanisław Krzysik, absolwent roku 1935, obecnie mieszkający we Wrocławiu. - Serce moje zostało w Kaliszu. Dlatego tak chętnie powracam spotkać się z moimi przyjaciółmi-asnykowcami. Oni zachowali złoty środek umiłowania kraju i wszystkich najważniejszych elementów kultury, a to jest niezwykle ważne - podkreślał Stanisław Krzysik.

Jednym z ważniejszych wydarzeń XVI Zjazdu było odsłonięcie obelisku pamięci Henryka Jedwabia na cmentarzu Żydowskim przy ul. Podmiejskiej.

Wieczorem uczestnicy spotkania spędzili ze sobą niezapomniane chwile podczas wieczoru koleżeńskiego. W niedzielę wzięli udział we mszy św. w intencji profesorów, wychowanków i uczniów Liceum im. Adama Asnyka, odprawionej w katedrze św. Mikołaja. Po mszy wysłuchali koncertu orkiestry symfonicznej Filharmonii Kaliskiej i pożegnali się na kolejne kilka lat. Wszyscy otrzymali premierowe wydawnictwa: „Dotknięcie czasu - listy asnykowców” (wybrane przez Adama Borowiaka i opracowane edytorsko przez Krzysztofa Oleksiaka) oraz nr 17. rocznika „Asnykowiec”. W tym roku patronat honorowy nad zjazdem sprawował prezydent Kalisza Janusz Pęcherz.

(iii) Życie Kalisza nr 39, 24 września 2008



 

„Asnykowcy” znowu razem

Blisko 500 absolwentów z różnych stron kraju, a nawet świata zjawiło się w Kaliszu już w piątek, 19 września. Właśnie wtedy odbyły się pierwsze imprezy przewidziane w programie zjazdu, a więc mecz koszykówki Asnykowcy - Jagiellonowie, gdzie górą - ku uciesze zjazdowiczów - okazali się ci pierwsi oraz koncert inauguracyjny pod znakiem poezji śpiewanej "Zajmij się na chwilę.... chwilą". Wcześniej była jeszcze okazja, by zajrzeć do galerii BWA, w której odbył się wernisaż prac Leszka Chwilczyńskiego.

Prawdziwa inauguracja miała jednak miejsce dopiero w sobotę, wśród okrzyków i wiwatów byłych uczniów gimnazjum i liceum im. Adama Asnyka. - Atmosfera tych spotkań jest niezwykła. Tu wszyscy są po imieniu, bez względu na wiek czy tytuły, choć jest tu wielu wybitnych absolwentów, jak chociażby ks. Stanisław Sikorski - kapelan internowany, prof. Andrzej Nowak - prorektor Śląskiej Akademii Medycznej. Wszyscy oni zjechali nie tylko z Polski, ale i z całego świata - wyjaśniał Adam Borowiak, prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu. - Nie chcę wymieniać więcej nazwisk, bo wszystkich wymienić nie sposób. Poza tym, w tym momencie jesteśmy wszyscy po prostu absolwentami „Asnyka” i kolegami.

W tej blisko półtysięcznej grupie znalazł się Stanisław Krzysik, najstarszy uczestnik zjazdu, który maturę zdawał w 1935 roku. Zapytany o uczucia, jakie mu towarzyszą podczas tego typu uroczystości bez wahania odpowiedział: - Wzruszenie niebywałe, które odbiera nawet mowę i napędza łzy do oczu, bo tyle czasu upłynęło już od tego momentu, kiedy chodziło się do tej szkoły, a szkoła pozostawia niezatarte wrażenie i rzeźbi charakter człowieka. A to, co myśmy wynieśli ze szkoły im. Asnyka to jest kapitał niebywały na całe życie - dzielił się swoimi odczuciami senior zjazdu, który podkreślał również, że od momentu, kiedy on gościł w murach „Asnyka” jako uczeń, placówka wypiękniała. Liceum, a wcześniej Gimnazjum im. Adama Asnyka przez wiele lat było szkołą męską. Dopiero w 1967 r. jego progi przestąpiły pierwsze dziewczęta. -Bardzo się cieszymy, że tu jesteśmy. Nasz rocznik w pewnym sensie jest szczególny, gdyż jako pierwsze dziewczyny zdawałyśmy tu maturę. Kiedy przy szłyśmy do szkoły, było nas chyba 70 dziewcząt. Resztę stanowili panowie - wspominała z sentymentalnym uśmiechem Halina Gwiaździńska, maturzystka z 1971 r.

W atmosferze zabawy i radosnego świętowania nie mogło zabraknąć czasu na chwilę refleksji i zadumy. Po złożeniu kwiatów w miejscach pamięci narodowej i „spotkaniu pokoleń” w teatrze, „Asnykowcy” spotkali się na Cmentarzu Żydowskim przy ulicy Podmiejskiej. Tam odsłonięta obelisk upamiętniający zmarłego trzy lata temu w Kanadzie jednego z uczniów gimnazjum im. Adama Asnyka, Henryka Jedwabia - komandosa, uczestnika walk o Monte Cassino, odznaczonego za odwagę orderem Virtuti Militari, inżyniera, cenionego na całym świecie wynalazcy, Honorowego Obywatela Miasta Kalisza. - Gdyby nie wojna, to właśnie tutaj najbliżsi Henryka Jedwabia - jego ojciec i matka - a także on sam pozostaliby w Kaliszu, gdyby nie tragedia tamtego czasu, nie byłoby zagłady 30 tys. kaliskich Żydów.

Jestem tym bardziej wdzięczna żonie i córce, że właśnie tutaj zechciały upamiętnić tego bohatera - człowieka, Polaka, Żyda, kaliszanina, błogosławionej pamięci Henryka Jedwabia - mówiła w trakcie uroczystości Halina Marcinkowska ze Związku Wyznaniowego Gmin Żydowskich RP. Obelisk ufundowała żona nieżyjącego „Asnykowca”.

Twórcą pomnika jest Wacław Oźmina. Jest to przecięty na pół polny głaz z wyrytymi czterema liniami, symbolizującymi linie życia Henryka Jedwabia. Na głazie znalazły się także tablice z nazwiskami jego najbliższych, którym nie było dane przetrwać Holokaustu. - On bardzo chciał tu być. I jest, tylko w inny sposób. A ponieważ zawsze powtarzał, że „Asnykowcy” to jego druga rodzina, teraz będzie tu razem z nimi już na zawsze - mówiła Bożena Sośnicka-Jedwab, wdowa po bohaterze spod Monte Cassino, która wraz z prezydentem Januszem Pęcherzem dokonała odsłonięcia pomnika.

Zjazd zakończył się w niedzielę mszą świętą w intencji profesorów, wychowanków i uczniów kaliskiej szkoły, odprawioną w katedrze św. Mikołaja oraz koncertem orkiestry symfonicznej Filharmonii Kaliskiej.

(most) (aw), Nowe Fakty Kaliskie, środa, 24 września 2008


Obelisk honorowego kaliszanina

Obelisk upamiętniający Henryka Jedwabia (1918 - 2005), absolwenta Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka w Kaliszu, odsłonięto na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Podmiejskiej.

Głaz z wizerunkiem Henryka Jedwabia, odsłonięty w ubiegłą sobotę, ma przypominać przyszłym pokoleniom postać kaliszanina. Uroczystość odsłonięcia obelisku zbiegła się z trwającym od piątku XVI Zjazdem Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka, jednej z najstarszych szkół w Polsce. Na uroczystości obecni byli szkolni koledzy H. Jedwabia. Fundatorem pomnika pamięci jest Bożena Sośnicka, żona zmarłego.

- Marzeniem Henryka było być na tym zjeździe. Niestety, opuścił nas trzy lata temu, dlatego chciałam, aby pamięć o nim nie odeszła. Obelisk zaprojektował Andrzej Oźmina. Wszystkie cztery rysy na głazie są połączone ze zdjęciem Henryka i symbolizują cztery okresy jego życia: dzieciństwo, młodość, okres wojny oraz dorosłe życie na emigracji - mówi Bożena Sośnicka.

Cała rodzina Henryka Jedwabia zginęła w okolicznościach losów wojennych.

Henryk Jedwab urodził się w Kaliszu. Uczył się w Gimnazjum im. A. Asnyka, gdzie w 1937 r. zdał egzamin maturalny. Po ukończeniu szkoły podchorążych w Brześciu nad Bugiem rozpoczął studia medyczne w Warszawie, które kontynuował później na francuskim uniwersytecie w Nancy. We wrześniu 1939 r. otrzymał przydział do 83. Pułku Strzelców Poleskich, wraz z którym wziął udział w walkach w rejonie Wielunia. Po klęsce przedostał się do Rumunii, skąd poprzez Jugosławię i Włochy dotarł do armii polskiej we Francji. Walczył m.in. we Francji i pod Monte Cassino. Otrzymał najwyższe odznaczenia, m.in. potrójny Krzyż Croix de Guerre, potrójny Krzyż Walecznych, Krzyż Monte Cassino. Był Kawalerem Krzyża Virtuti Militari. Inżynier, absolwent Wydziału Przemysłu Chemiczno-Włókienniczego Uniwersytetu w Leeds.

Honorowy Obywatel Kalisza i członek Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka w Kaliszu. Zmarł w wieku 87 lat w Kanadzie, gdzie został pochowany.

(m), Życie Kalisza nr 39, 24 września 2008


Asnyk nas przywołał

Po raz 16. spotkali się absolwenci najstarszej kaliskiej szkoły - Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka

Hej, hej, Asnyk woła nasza buda, nasza sławna szkoła, nasza młodość i marzenia zachowane we wspomnieniach. Odpowiadając na zew refrenu jednej ze swych biesiadnych pieśni, absolwenci najstarszej kaliskiej szkoły, która od 85 lat nosi imię swojego najznakomitszego ucznia, poety Adama Asnyka, 19-21 września, jak zawsze licznie z różnych stron Polski i dalekiego świata przybyli na kolejny XVI Zjazd Asnykowców.

Rozpoczęcie zjazdu, połączone z uroczystym ślubowaniem uczniów pierwszych klas I LO, które przyjął dyrektor-asnykowiec Andrzej Urbaniak, odbyło się na szkolnym dziedzińcu, a fakt ten obwieścił dźwięk sygnaturki na szkolnym murze (ten dzwonek w 1905 roku dał sygnał do patriotycznego strajku szkolnego w Kaliszu). Uruchomił go najstarszy uczestnik tegorocznego zjazdu, maturzysta z 1935 roku, adwokat z Wrocławia, Stanisław Krzysik, który później - po uroczystym przemarszu asnykowców przez miasto - na spotkaniu asnykowskich pokoleń w kaliskim teatrze, gdzie jak zawsze z balkonów frunęły na scenę papierowe jaskółki, wygłosił piękne przemówienie, przywołując swoje szkolne wspomnienia i przekazując młodym wzruszające przesłanie.

O wyrazistej obecności asnykowców w Kaliszu mówił w swym wystąpieniu honorowy patron zjazdu, prezydent miasta Janusz Pęcherz (podczas inauguracji przekazał on prezesowi Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka - Adamowi Borowiakowi symboliczny klucz do bramy Kalisza). Były serdeczne życzenia od przyjaciół szkoły i asnykowców z daleka. Artystyczną oprawę uroczystości w teatrze przygotował szkolny chór z „Asnyka”, prowadzony przez Krzysztofa Niegowskiego.

Powracający do swojej wyremontowanej w ostatnim roku szkoły przy ul. Grodzkiej, uczestnicy zjazdu z radością oglądali odrestaurowaną szkolną aulę.

W zjazdowym pakiecie Stowarzyszenie Asnykowców przygotowało dwa premierowe wydawnictwa - niezwykły wybór korespondencji, zatytułowany „Dotknięcie czasu. Listy Asnykowców” oraz siedemnastą edycję biuletynu „Asnykowiec”. Na licznych stoiskach w szkolnym holu były inne jeszcze różnorodne książkowe pozycje autorów z „Asnyka”, pamiątkowe akcesoria oraz okolicznościowy datownik i karty pocztowe.

W piątek w hali OSRiR-u przy ul. Łódzkiej odbył się mecz koszykówki Asnykowcy-Jagiellonowie (wygrali gospodarze 58:54). Tego dnia otwarto też w Biurze Wystaw Artystycznych wystawę prac asnykowca Leszka

Chwilczyńskiego, konserwatora zabytków Krakowa, natomiast w auli PWSZ koncert Listów Muzycznych z poetyckimi słowami Daniela Edmunda Sudoła -kaliszanina, asnykowca (maturzysty z 1979 r.) mieszkającego już na stałe w USA.

W sobotnie popołudnie na Cmentarzu Żydowskim przy ul. Podmiejskiej został odsłonięty obelisk poświęcony pamięci wielkiego asnykowca Henryka Jedwabia - żołnierza września 1939 roku, komandosa walczącego we Francji i pod Monte Cassino, honorowego obywatela miasta Kalisza.

W niedzielę uczestnicy zjazdu udali się do swojego kościoła świętego Mikołaja przy ul. Kanonickiej (tutaj ochrzczony był Adam Asnyk) na tradycyjną uroczystą szkolną mszę, którą odprawił ordynariusz diecezji kaliskiej biskup Stanisław Napierała wraz z księżmi asnykowcami, a był wśród nich sławny kapelan internowanych Jan Sikorski z Warszawy.

W samo południe w sali widowiskowej Centrum Kultury i Sztuki odbył się uroczy finałowy koncert w wykonaniu muzyków i młodych solistek Filharmonii Kaliskiej pod dyrekcją Leny Mkrtchyan.

Jak każdy powrót do lat młodości, również tegoroczny Zjazd Asnykowców miał świetną atmosferę, bo „Asnyk” swoich absolwentów jednoczy i wznosi. Były wzruszające spotkania po latach i długie rozmowy w szkole, w prywatnych domach, w kaliskich lokalach. Głównym towarzyskim ośrodkiem przez wszystkie zjazdowe dni (i noce) był namiot obok CKiS przy ul. Łaziennej, gdzie koncertowały „Żuki”, grały kaliskie „Części Zamienne” i Zenon Rogala oraz jego śpiewające siostry Ania i Irena. A zjazdowym przebojem stał się refren piosenki napisanej przez wielkiego przyjaciela asnykowców, Andrzeja Zmyślonego;

Niech żyje zjazd!

Stara buda jak zawsze wciąż młoda

Niech żyje zjazd!

Szkolnych wspomnień młodzieńcza uroda.

W sercach nam gra

Rzewna nuta o randkach nad Prosną

W oku lśni łza

Bo choć młodzi, to wnuki nam rosną.

Zbigniew Kościelak, Ziemia Kaliska nr 39(226), 26 września 2008


Asnykowskie publikacje

Ślad po zjeździe

Po tegorocznym, XVI Zjeździe Asnykowców, odbywającym się od 19 do 21 września, oprócz wspomnień pozostaną dwie - jakże ciekawe - książkowe pozycje. Uczestnicy zjazdu otrzymali premierowe wydawnictwa „Dotknięcie czasu - listy asnykowców”, wybrane przez Adama Borowiaka i opracowane edytorsko przez Krzysztofa Oleksiaka oraz kolejne wydanie rocznika „Asnykowiec”

Aż chce się wziąć w dłonie przepiękne wydanie, zatytułowane „Dotknięcie czasu - listy asnykowców”, które swoją oprawą zachęca do zanurzenia się w korespondencję asnykowców. Jak zapisał we wstępie autor i pomysłodawca wydawnictwa, Adam Borowiak, „z racji dziesięcioletniego sekretarzowania, a od 2000 r. prezesowania Stowarzyszeniu Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka, listy trafiają na moje ręce. Po odczytaniu na posiedzeniach zarządu, większość z nich zostaje archiwizowana, z żalem odstawiana na półkę. Bogata korespondencja stała się dokumentacją losów kaliszan, bądź dla których Kalisz pozostał ważnym przystankiem w życiowej peregrynacji, natomiast dla kreślącego niniejsze słowa - wielką intelektualną przygodą”.

Borowiak do publikacji wybrał jedynie cząstkę listów wypełniających tomy segregatorów. Głównym założeniem autora wydawnictwa nie było przepisywanie listów, ale zamieszczenie ich (oczywiście po uprzednim zeskanowaniu) w oryginale. Dzięki temu wydawnictwo, poparte notami biograficznymi i fotografiami autorów korespondencji, zadziwia niezwykłym charakterem, oddającym duszę piszących asnykowców. Ciekawy projekt graficzny, ilustracje oraz przygotowanie do druku wykonał Krzysztof Oleksiak.

Drugie z nowowydanych publikacji asnykowskich to liczący aż 154 strony 17. numer (jeszcze pachnącego nowością) rocznika „Asnykowiec”. Wydanie otwiera rozmowa z obecnym dyrektorem I Liceum Ogólnokształcącego im. A. Asnyka w Kaliszu - Andrzejem Urbaniakiem. Bogato ilustrowany biuletyn zawiera wiele, jak się wydaje, wciąż aktualnych treści.

- Wydany w tysiącu egzemplarzy „Asnykowiec” dokumentuje działania Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka w Kaliszu, opisuje wspomnienia i prezentuje dorobek twórczy absolwentów. Ambicją naszych kolegów i nas jest, by pozostał materialny ślad po kolejnym zjeździe asnykowskim - mówi Adam Borowiak, redaktor biuletynu, prezes Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka.

Wśród ciekawszych artykułów, które zagościły na łamach „Asnykowca” wymienić należy rozmowę z Jackiem Szyke, prezesem Izby Energetyki Przemysłowej i Odbiorców Energii; obszerny artykuł dotyczący nielegalnej Młodzieżowej Organizacji Podziemnej „Orzeł”, który napisał jej założyciel Jerzy Ściesiek; tekst poświęcony pochodzącemu z Kalisza operatorowi filmowemu Zygmuntowi Samosiukowi, autorstwa Andrzeja Jana Androchowicza czy artykuł o aktorstwie Ryszarda Cieślaka, popełniony przez znawcę tematu - Macieja Michalskiego.

Nie zabrakło stałej rubryki, ukazującej się pod nazwą „Kronika”, skrótowo ujmującej ważniejsze wydarzenia z życia asnykowców oraz rubryki „Przemija czas”, podsumowującej dotychczasowe zjazdy absolwentów.

Aż dziw bierze, że biuletyn „Asnykowiec” ma już 18 lat, a jego początki sięgają 1990 r. i kilku niewielkich stroniczek. - Pierwsze wydanie było zebraniem przede mnie wszystkich wycinków prasowych dotyczących ludzi związanych z Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka w Kaliszu. Na początku lat 90. wydawałem list zatytułowany „Koleżanki i Koledzy”, który był podsumowaniem mijającego roku, a jednocześnie zapowiedzią wydarzeń roku następnego, rozsyłaną do asnykowców. W grudniu 1993 r. przyszedł czas na „Biuletyn Informacyjny”, a rok później ukazała się pierwsza ilustrowana edycja biuletynu, licząca 24 strony z okładką - wyjaśnia Adam Borowiak, któremu przy tworzeniu „Asnykowca” od piątego numeru pomaga niezmiennie - zajmująca się składem i oprawą graficzną - Lidia Łyszczak oraz od numeru szóstego wspomniany Krzysztof Oleksiak, współautor okładek.

(ab) Życie Kalisza nr 40, 1 października 2008

 

  

Taki był program Zjazdu

 PIĄTEK, 19 WRZEŚNIA

13.00 - odwiedziny szkoły, przyjmowanie gości

17.00 - mecz koszykówki "Asnykowcy -Jagiellonowie" o puchar im. prof. Kazimierza Paszyna,
            hala OSRiR, ul. Łódzka 29

19.00 - wernisaż Leszka Chwilczyńskiego, galeria Biura Wystaw Artystycznych, plac św. Józefa 5

19.30 - koncert inauguracyjny cyklu Listy Muzyczne: "Zajmij się na chwilę... chwilą"
Aula Collegium Novum, Państwowa Wyższa Szkoła Zawodowa im. Prezydenta Stanisława Wojciechowskiego w Kaliszu, ul. Nowy Świat 4a

PERSONEL: słowa: Daniel Sudoł, kompozycja i aranżacje: Jakub Tomalak, wokal, chórki:
Marcin Jajkiewicz, klawisze: Dariusz Dobroszczyk, gitary: Piotr Giernalczyk, gitara basowa: Przemysław Olek, perkusja: Mirosław Skowroński

UTWORY: Wszystkie kompozycje autorstwa Jakuba Tomalaka do wierszy Daniela Sudoła.

20.00 - wieczorne spotkania, koncert "Niespodzianka", namiot przy Centrum Kultury i Sztuki,
ul. Łazienna 6

 

SOBOTA, 20 WRZEŚNIA   

  8.00 - powitania w szkole

  9.30 - uroczysta inauguracja Zjazdu

10.30 - przemarsz ulicami miasta młodości, złożenie kwiatów w miejscach pamięci narodowej

11.00 - "Spotkanie pokoleń" w Teatrze im. Wojciecha Bogusławskiego

12.30 - śniadanie w szkole

17.00 - odsłonięcie obelisku pamięci Henryka Jedwabia, Cmentarz Żydowski przy ul. Podmiejskiej

20.00 - Wieczór Koleżeński (tańcujący), namiot przy Centrum Kultury i Sztuki, ul. Łazienna 6

 

NIEDZIELA, 21 WRZEŚNIA

10.00 - msza św. w intencji profesorów, wychowanków i uczniów Liceum im. Adama Asnyka, katedra św. Mikołaja

12.00 - koncert orkiestry symfonicznej Filharmonii Kaliskiej, Centrum Kultury i Sztuki,
ul. Łazienna 6

13.00 - pożegnanie i zakończenie Zjazdu, przy Centrum Kultury i Sztuki

 

Uczestnicy Zjazdu otrzymali premierowe wydawnictwa. "DOTKNIĘCIE CZASU - LISTY ASNYKOWCÓW", wybrane przez Adama Borowiaka i opracowane edytorsko przez Krzysztofa Oleksiaka oraz rocznik "Asnykowiec", Nr 17.

 

W Miejskiej Bibliotece Publicznej im. Adama Asnyka w Bibliotece Głównej przy ul. Legionów 66, prezentowana była wystawa "170. urodziny Adama Asnyka".

W dniach Zjazdu stosowany był okolicznościowy datownik pocztowy.


Cienka żółta linia

Pokłosie XVI Zjazdu

 

 

 

 

Cienka żółta linia

----- Original Message -----
From: Zdzislaw Samulak
To: asnykowcy@o2.pl ; bluwia@op.pl ; Hubert.Mak@pl.nestle.com ; Elżbieta Jackiewicz ; FELIKS SAMULAK ; Janina Nowak ; Leszek Burchacki ; Jerzy Pawlak ; Ola Borowiak
Sent: Tuesday, October 14, 2008 9:26 PM
Subject: Spotkania Asnykowcow na XVI-tym Zjezdzie


Drodzy Koledzy i Przyjaciele ASNYKOWCY,

Za parę dni minie trzy tygodnie od zakończenia XVI Zjazdu Wychowanków Gimn. im. A. Asnyka w Kaliszu. Wiele o tym pisała prasa, telewizja oraz nasza asnykowska strona internetowa. Na pewno każdy z uczestników ma inne wspomnienia i przeżycia z dni spotkań i imprez Zjazdowych w zależności od zainteresowań i czasu spędzonego w Kaliszu. Nie będąc wiec w stanie objąć całości, moje wspomnienia dotyczą wyłącznie spotkań z kolegami klasowymi z rocznika 1950-1954, których większość należała do nielegalnej, podziemnej, organizacji młodzieżowej ORZEŁ.

Dla nas bowiem było to spotkanie po 55-ciu latach, kiedy to od czasu pierwszych dni listopada 1952 roku, nasze drogi się rozeszły. Większość bowiem została aresztowana przez UB w Kaliszu; potem czterech skazano na więzienie, kilku wyrzucono ze szkoły i jeszcze kilku zawieszono w czynnościach uczniów na okres od jednego do dwóch lat. Kiedy w wyniku wielomiesięcznych poszukiwań ''odnaleziono'' 15-tu żyjących kolegów z ORŁA, większość z nich przyjechała na Zjazd z różnych stron kraju, bez względu na stan zdrowia i okoliczności. Za to wszystkim, bardzo serdecznie dziękuję!

W piątek, 19 września, w pierwszy dzień Zjazdu, po obejrzeniu wspaniale odnowionego budynku i auli gimnazjum, odbyło się spotkanie w pokoju nauczycielskim szkoły, dyrektora Andrzeja Urbaniaka i prezesa Stowarzyszenia Asnykowców Adama Borowiaka z ORŁAMI. Omówiono historię szkoły, szczegóły Zjazdu oraz prace związane z renowacją gimnazjum. Po raz pierwszy usłyszeliśmy, że rozpatruje się w przyszłości projekt nadania HONOROWYCH DYPLOMÓW UKOŃCZENIA MATURY, za osiągnięcia życiowe i godne reprezentowanie imienia Gimn. im. A. Asnyka. Propozycja spotkała się z wielkim uznaniem osób biorących udział w spotkaniu. Dla nas wszystkich, XVI Zjazd rozpoczął się właśnie tego piątkowego wieczoru.

Potem, w drugiej połowie gimnazjalnego spotkania, jak i wieczoru koleżeńskiego w małej kawiarence przy ul. Złotej 5, był czasem poświęconym na wspomnienia zebranych. Wspomnienia jakże inne od osób, które miały szansę normalnie się uczyć i studiować. Każdy bowiem z ORŁÓW, został praktycznie pozostawiony własnemu losowi i większość z nich musiała się ''przebijać'' przez życie, z pomocą ludzi uczynnych i dobrej woli. Wiele dyskusji poświęcono także działaniom organizacji ORZEŁ przed laty, wspominając nieznane fakty i szczegóły.

Były to bardzo emocjonalne spotkania, w wyniku których, koledzy sprzed lat, odnaleźli siebie. Zajęli Oni także, chociaż w sposób symboliczny swoje ławki i miejsca w Gimnazjum Asnykowskim, które symbolicznie stały puste i czekały 55-lat na ich zajęcie. I wszystko to było możliwe dzięki XVI Zjazdowi, z którego każdy z uczestników, ma swoje oddzielne wspomnienia i historie.

Zdzislaw Samulak

 

Cienka żółta linia

----- Original Message -----
From: BLUWIA
Sent: Tuesday, October 21, 2008 1:30 PM
Subject: Podziękowanie

 

                                                       Szanowni Panowie

 

                                                      Adam Borowiak Prezes Stowarzyszenia Asnykowców

                                  Andrzej Urbaniak Dyrektor Liceum im. A. Asnyka

       Zdzisław Samulak           

       Jan Krystyn Mak

       byli Członkowie MOP „Orzeł”

       Koledzy Asnykowcy

  

Po niedawnym spotkaniu, na XVI Zjeździe Asnykowców, powróciłem do Wrocławia, mając przed oczami, prastare mury gimnazjum, mnóstwo pomalowanych wiekiem głów z trudem rozpoznawalnych i nieustająco serdeczną  atmosferę.

Ogromnie cieszę się z faktu, że przemogłem się wewnętrznie i skorzystałem z zaproszenia uczestniczenia w tym historycznym spotkaniu.

Pokutowało we mnie przez wiele lat, przekonanie, że przecież nie ukończyłem Gimnazjum Asnyka, gdyż w 1952 roku w klasie 10 a, zostałem aresztowany.

Nie mogłem pokonać wewnętrznego oporu, czy mam legitymację do nazywania siebie Asnykowcem. Wielokrotnie jednak wracałem myślą do ławy szkolnej, do kolegów, do Kalisza, przeżywając potrzebę dotykania młodości. Czyniłem próby odnalezienia przyjaciół, w czasie kiedy przyjeżdżałem do rodziców, niestety próby te okazały się mało skuteczne.

Udało się to naszemu wspaniałemu koledze, sympatykowi Orłów, Zdzisławowi Samulakowi, on to bowiem postanowił odszukać w pamięci wszystko to, co dotyczyło organizacji „Orzeł”, odnaleźć jej uczestników i być może przekonać innych, że nasza działalność w tym trudnym okresie była potrzebna, a nadto po prostu  zapoznać młodsze pokolenie z historią  tej organizacji.

Za ten wspaniały trud i bezinteresowne zaangażowanie dziękuje Ci Zdzisławie.

Drogi Adamie, dzięki podjętym przez Ciebie szeroko zakrojonym działaniom badawczym, historia Młodzieżowej Organizacji Podziemnej „Orzeł”, nie została zamieciona pod dywan zapomnienia

Niech mi będzie wolno, w imieniu wszystkich kolegów związanych z działalnością tej organizacji, złożyć na Twoje ręce wyrazy najwyższego uznania, za niestrudzoną wolę zmagań z oporną materią dowodową, oraz za spowodowanie, że spotkanie nasze pozwoliło każdemu z nas odnaleźć swoje miejsce w szeregu Asnykowców.

Dzisiaj mogę stwierdzić, ze poczułem się wśród zebranych rozpoznawalny i przyjęty do grona Asnykowców, że otworzyły się przede mną szeroko drzwi przyjaźni i uznania, ze spotkałem się po 55 latach z kolegami, którzy byli związani ze mną i czekali na to spotkanie.

Chciałbym jednocześnie wyrazić wdzięczność Dyrektorowi Szkoły Panu Andrzejowi Urbaniakowi za to, że przyjął nas w murach Szkoły i powitał serdecznie przybyłych członków dawnej Młodzieżowej Organizacji Podziemnej „Orzeł” na uroczystym spotkaniu w pokoju nauczycielskim.

Pragnę również najserdeczniej uściskać kolegę Jana Maka, niezmordowanego Asnykowca, który poświęcił wiele czasu i wysiłku aby zmaterializować ideę Zdzisława Samulaka i doprowadził do spotkania Orłów po 55 latach.

Serdecznie dziękuję KOLEGOM  z Organizacji, i tym przybyłym na XVI Zjazd, niezmiennie młodym, którzy okazywali sobie wzajemnie szacunek, pełne zrozumienie i radość ze spotkania.

 

Wszystkim uczestnikom Zjazdu wiersz ten dedykuję

 

Czytanie twarzy

 

Wyniosłem głowę ponad pamięć

bliskich i dalekich.

Tylko czytanie szyldów

w klapy ubrań upiętych

rozpoznawało półwieczną

zmienioną młodość.

Głosy emocjami nabrzmiałe

niekończące się uściski

barwiły powrotem dawne.

Spod prawa „Orły” wyjęte

odnalazły wymoszczone gniazdo

by zasiedlić je na stałe

od nowa

bez obaw…

w historii trwania „Asnyka”

Sygnaturka na murze szkoły

wypełniając odświętną ciszę

objawiła nienaruszalność powtórzeń.

Jerzy Ściesiek


 

Pozwolę sobie na kilka refleksji, jakie nasunęły mi się po powrocie z kolejnego Zjazdu Asnykowców. Nie piszę tego, aby wytknąć organizatorom błędy, ale w trosce o to, aby kolejne spotkania braci asnykowskiej odbyły się bez tych niedociągnięć.

      Przede wszystkim wdzięczny jestem organizatorom za to, że przygotowują te spotkania absolwentów, w których możemy uczestniczyć i odnaleźć wspomnienia sprzed lat. Zjazdy te mają dla mnie i wielu moich znajomych duże znaczenie. Tym razem jednak odnoszę wrażenie, że za opłatę 150 zł otrzymaliśmy niewiele....  może tylko wspomnienia?

      Sądzę, iż odrobina dobrej woli wystarczy, by było lepiej na każdym kolejnym zjeździe, byśmy wszyscy byli zadowoleni i mogli z przyjemnością brać udział w następnych spotkaniach. Aby to osiągnąć powinniśmy wypowiedzieć się szczerze, co wzbudziło naszą irytację i niezadowolenie. Oto moja opinia na ten temat. Zapraszam wszystkich uczestników XVI Zjazdu do zrobienia tego samego, bo jak wiemy "prawdziwa cnota krytyk się nie boi".

 

19/09/08

 *Rejestracja zjazdowa - została przeprowadzona sprawnie, ale materiały zjazdowe wydały mi się nad wyraz skromne. Podobnie rozczarowany poczułem się przy stoliku z pamiątkami.

Z przykrością stwierdzam, że tak naprawdę to niczego ciekawego tam nie zaoferowano. Nie było koszulek z nadrukami okolicznościowymi, ani kubków zjazdowych, które to cieszyły się powodzeniem na ostatnim zjeździe, a oferowane krawaty tym razem miały emblemat szkoły na odwrotnej stronie. Były też płyty CD i DVD, ale uczennice sprzedające je nie miały pojęcia, co sprzedają.

Poczułem się natomiast, podniesiony na duchu, kiedy zwiedziłem szkołę – wszędzie czysto, jasno i przyjemnie. Łzy mi się zakręciły w oczach, kiedy zobaczyłem cudownie odnowioną aulę. Powiało wspomnieniami. Aula to przecież miejsce moich wielu wspomnień, wzruszeń, przyjemnych spotkań i imprez. Wielkie dzięki za aulę!!!!!!!

 *Mecz koszykówki – Asnykowcy kontra Jagiellonowie. Chodzę z wielką przyjemnością na te mecze, czuję się wtedy znów młody i dopinguję naszych  zawodników tak samo jak kiedyś. Mecz był na przyzwoitym poziomie i cieszę się, że wygraliśmy. Moim zdaniem cały urok meczu prysł, kiedy to jeden z Jagiellonów zaklął głośno i wulgarnie na boisku. Ku mojemu zdumieniu nie został on usunięty z gry! Jego soczyste przekleństwa uznano jedynie za przewinienie osobiste. Standardy  zachowań jednak się obniżają!!!

 *Wystawa prac Leszka Chwilczyńskiego - znam Leszka dobrze i dostałem prywatne zaproszenie na wystawę dokumentującą jego dorobek. Interesujące zdjęcia pokazujące efekty pracy Leszka i jego talent. Poszedlem tam wczesniej by zdazyc na “Listy Muzyczne”.

 *Listy Muzyczne" - impreza pominięta milczeniem w programie. Nie wiem, dlaczego organizatorzy nie reklamowali jej prawie wcale. Dopiero po zakończeniu zjazdu, zobaczyłem na stronie internetowej szkoły, że jakimś "cudem" „Listy muzyczne” stały się integralną częścią zakończonego właśnie spotkania absolwentów ?????

"Listy muzyczne" to wspaniały koncert muzyczny oparty na wierszach kolegi z Asnyka,    Daniela Sudoła, którego znam dobrze i szanuję. Niewielu asnykowców przybyło na ten koncert, bo niewielu o nim wiedziało. Tym, którzy tego nie widzieli powiem krótko - doskonale przygotowane widowisko! Prawdziwy rarytas dla miłośników poezji i muzyki!

Było to - moim zdaniem - jedyne prawdziwe wydarzenie artystyczne zjazdu!!!!!

 Wielkie brawa i podziękowania dla całego zespołu muzycznego, wokalistów i oczywiście dla Daniela za  to, że podzielił się z nami swoją poezją. Wyrazy wdzięczności I podziekowania należą się tym wszystkim, którzy pracowali ciężko przez wiele miesięcy, by ten spektakl przygotować. To przedstawienie na długo pozostanie w mojej pamięci!

 *Wieczór pod namiotem

Koncert zespołu “Żuki”. Myślę, że sama idea wystąpienia zespołu grającego przeboje The Beatles i Czerwonych Gitar była dobra. W praktyce jednak zbyt głośna muzyka (dużo za dużo decybeli) uniemożliwiła jakiekolwiek rozmowy. Niewielu obecnych szalało na parkiecie, a reszta pokrzykiwała - próbując się porozumieć. Wyjście z namiotu, aby porozmawiać było niemożliwe ze względu na fatalną pogodę. Uważam, że zjazd koleżeński to głównie spotkania koleżeńskie, rozmowy i wspomnienia, a nie koncert rockowy!!!. Próbowałem kilkakrotnie interweniować, prosząc o zmniejszenie ilości decybeli, ale bez rezultatu. Powiedziano mi, że to jest koncert, a następnego dnia będzie bardziej kameralnie i będzie można porozmawiać. Uwierzyłem.

 

20/09/08

 *Inauguracja zjazdu

Oficjalna inauguracja jak zwykle sprawnie i dobrze przeprowadzona. Przemarsz ulicami Kalisza był ciekawy i wesoły. Pogoda mogłaby być lepsza!

 *Spotkanie pokoleń w teatrze - jedna z ważniejszych i tradycyjnych części każdego zjazdu. I tym razem nie zabrakło lecących z balkonów jaskółek i dowcipnych komentarzy asnykowców, które rozbawiały wszystkich.

Prawdziwą ucztą duchową było wystąpienie kolegi Stanisława Krzysika (matura 1935). Wyraził on swe wielkie zatroskanie z powodu niemodnej już miłości do kraju ojczystego obserwowanej coraz częściej wśród młodszego pokolenia Polaków. Patriotyzm Polaków, a właściwie jego zanik u młodego pokolenia to wielki problem. Pan Stanisław podzielił się z nami swoimi spostrzeżeniami podając przykłady ze swego życia w Polsce przedwojennej, podkreślając wielką miłość Ojczyzny ówczesnego pokolenia. Przykłady z jego własnego życia przemawiały do tych wszystkich, którym nie jest obcy los Polski. Pan Stanisław jest przeuroczym człowiekiem i wielkim patriotą, o czym przekonałem się osobiście.

 Zdecydowanie  za  dużo czasu stracono w czasie tego spotkania w teatrze na podziękowania za prace magisterskie na temat asnykowskich zjazdów czy spotkań stowarzyszenia. To było nużące i zupełnie niepotrzebne. Wystarczyłaby krótka wzmianka czy komunikat na ten temat.

Zabrakło mi tez przy okazji różnych podsumowań  prozaicznej rzeczy:  przedstawienia aktualnego dyrektora szkoły i pracujących tam obecnie  nauczycieli. Może to tylko gest, ale formy grzecznościowe  tego wymagają.

            Poza tym chciałbym zasugerować, by począwszy od następnego zjazdu odczytywano nazwiska tych nauczycieli i absolwentów szkoły, którzy odeszli od nas w czasie jaki upłynął między zjazdami. Można by to zrobić tak, jak czynią to w Hollywood w czasie wręczania Oscarów: zdjęcie i krótka informacja  o zyciu . Ewentualnie można też uczcić ich pamięć minutą ciszy.

      *Śniadanie w szkole

 Tradycyjnie od tego momentu zaczyna się właściwe świętowanie zjazdowe. Tym razem organizacja posiłku  była żenująca. Śniadania serwowano w siermiężnych, styropianowych pojemnikach. Wydawano je w  jednym jedynym miejscu szkoły - na dole przy szatniach. Długie kolejki zablokowały tę część szkoły, ruch był sparaliżowany jak Marszałkowska w godzinach szczytu! I tak było przez parę godzin! Wszyscy stali cierpliwie posuwając się bardzo wolno. Szczęśliwiec- po odebraniu przydziałowego śniadania, przepychał się między stojącymi w kolejce, by jakoś dotrzeć do swojej klasy niosąc gorącą kawę lub herbatę albo zimny napój w jednej ręce, a pojemnik ze śniadaniem w drugiej. Było koszmarnie!!!!

Podobnie jak koszmarne było to, co szumnie określono, jako" śniadanie”. W styropianowym pojemniku - znajdowała się nieświeża bulka, kilka plasterków szynki - chyba z puszki, trochę sałatki warzywnej w majonezie, serek topiony oraz masło i dżem. Chyba był też jakiś listek sałaty.

Uważam, że kilka punktów wydawania śniadań w różnych częściach szkoły ułatwiłoby sprawę rozdawania posiłku. Nie rozumiem, dlaczego tego nie zrobiono!!!!

  Przymknąłbym na to oczy, bo przecież nie jedzenie jest najważniejsze, gdy się przyjechało zobaczyć kolegów- gdybym przypadkowo nie zobaczył w naszej auli suto zastawionych stołów przeznaczonych dla osób uprzywilejowanych. Czego tam nie było – świeże, polskie pieczywo w różnych odmianach i wersjach, wspaniale pachnące różne kiełbasy, sałatka łososiowa itd. Do tego różne napoje zimne podane elegancko w dzbanach. Większość VIP-ów już wyszła, ale pozostały półmiski pełne delikatesowych potraw.

 Poinformowałem o moim „odkryciu” resztę mojej paczki i zasiedliśmy, aby ucztować. Jestem przekonany, że większość kolegów zjazdowców nie miała pojęcia, jakie śniadanie mieli ci równiejsi. Ja ciągle sobie zadaje pytanie - Czyż nie powinno być tak, ze na zjeździe wszyscy jemy to samo? Przypomniał mi się ten okres w naszej historii, kiedy resztki z „pańskiego„ stołu wydawano pospólstwu!!!!

 *Odsłonięcie pomnika na cmentarzu Żydowskim

Nie uczestniczyłem.

 *Wieczór koleżeński pod namiotem

To kolejna tragedia tego zjazdu! Pomimo licznych próśb -nie tylko moich, ale wielu innych kolegów, by muzyka grana przez “Części zamienne” czy “Części zapasowe” była ściszona o parę poziomów, zespół grał wciąż głośno. Nie pomogła też w tej sprawie interwencja prezesa Borowiaka. Technik - akustyk zespołu był wręcz niezadowolony, że musiał wysłuchiwać naszych próśb. Kolejny przerost formy nad treścią ! Kto tu jest, dla kogo? Nic oczywiście się nie zmieniło i kolejny wieczór przegadaliśmy krzycząc do siebie!! Czyż na tego typu spotkaniach zjazdowych nie powinno być tzw. muzyki w tle, jakiegoś przyjemnego kameralnego jazzu??? Myślałem, że organizatorzy już zrozumieli, dlaczego zjazdowe "bale" czy wielkie spędy dyskotekowe z minionych zjazdów nie cieszyły się popularnością. No cóż...

21/09/08

*Msza święta w katedrze Św. Mikołaja

Jak zwykle uroczyście celebrowana i podnosząca na duchu msza we wspaniałej katedrze św. Mikołaja.

*Koncert orkiestry Symfonicznej Filharmonii Kaliskiej

To kolejna wspaniała część zjazdu. Dobrze dobrany repertuar i świetne wykonanie przez utalentowanych kaliskich artystów. Świetna, udana impreza nagrodzona gromkimi brawami. Dzięki za ten ożywczy powiew kultury!!!! Dajcie nam wiecej  tego!!!!

*Pożegnanie i zakończenie Zjazdu

      To zawsze smutny moment zjazdu. Wszyscy obiecujemy sobie, że się spotkamy na kolejnym zjeździe za 5 lat, ale tak naprawdę to tego przecież nie wiemy. No cóż, lata lecą i nasze życie przemija. Tu - w Kaliszu, w naszej szkole jesteśmy wciąż młodzi i czujemy się jak w rodzinie. Oby nie zabrakło nas na następnym zjeździe!

Do zobaczenia.

Robert Czarniecki

Matura 1972

Email adres:

Docrobert78@yahoo.com

California, 07/11/2008


Szanowny i Drogi Kolego Robercie,

dziękuję za refleksje pozjazdowe i kolejno odniosę się do Twoich uwag.

 

  1. Szkoda, że akurat dla Ciebie, 17. edycja „Asnykowca” i książka „Dotknięcie czasu. Listy asnykowców”, to materiały zjazdowe „nad wyraz skromne”. Wydawnictwa premierowe, blisko rok pracy, nie kupione w księgarni. Do tego okolicznościowa tarcza szkolna.

Stoisko Stowarzyszeniowe zapełnione było innymi wydawnictwami, tradycyjnymi w formie, bądź na płytach DVD. Kto miał życzenie mógł się dodatkowo zaopatrzyć, tym samym wspierając finansowo Stowarzyszenie. Były wśród nich nowości, autorstwa asnykowców, podarowane do sprzedaży na Zjeździe.

W sobotę drugiego dnia pojawiło się stoisko kaliskiej oficyny „Edytor” z bogatą ofertą „calisianów”, a także Poczty Polskiej która zachęcała do nabywania specjalnie wydanego kompletu dziesięciu kart pocztowych, opatrywanych okolicznościowym stemplem-datownikiem.

Uczniowie swój sklepik także przygotowali, gdzie można było nabyć asnykowskie koszulki, pamiątkowe zakładki, długopisy, etc. Kubków faktycznie nie było, ale czy być musiały?

  1. Byłem na meczu „Asnykowcy” kontra „Jagiellonowie” i wspomnianego przekleństwa nie usłyszałem. W ferworze walki brzydkie słowo zdarzyć się może. Sędzia zareagował, to dobrze. Mecz, jak wszystkie poprzednie, toczył się w koleżeńskiej atmosferze. Byłem, widziałem, puchary wręczałem. Rewanż w przyszłym roku na zjeździe Jagiellonek/Kopernikan.

  2. Wystawa prac Leszka Chwilczyńskiego świetna. Ekstraklasa polskiej sztuki konserwacji. Bardzo mi zależało by pokazać dorobek kolejnego asnykowca. Duże wydarzenie kulturalne.

  3. „Listy muzyczne” wymyślił i zorganizował Jan Kasper, kolega klasowy Daniela Sudoła. Dopiero w przededniu, Janek poinformował że ostatecznie postanowił, żeby koncert odbył się jednak w trakcie  Zjazdu.

Wspólnie ustaliliśmy dzień i godzinę, aby możliwie bezkolizyjnie wpisać to wydarzenie w piątkowy program. Zaproszenia drukowane były w marcu, kiedy Janek rozważał jesienny, bądź inny termin koncertu „Listów…”, jako odrębnego wydarzenia artystycznego. Pozostały plakaty i ulotki. Z tych powodów frekwencja na wspomnianym koncercie, była mniejsza niż należało oczekiwać.

Takie są konsekwencje spóźnionej decyzji, z czego Janek zdawał sobie sprawę, bo o tym wspólnie rozmawialiśmy. W związku z powyższym również należałem do tych, którzy na koncert nie dotarli, bo nie mogłem porzucić Leszka i wernisażowych gości.

Zapewne żal byłoby Leszkowi Chwilczyńskiemu, kaliskim filharmonikom, a nawet szkolnemu chórowi i kwartetowi smyczkowemu, przeczytać, że „Listy muzyczne to było „jedyne prawdziwe wydarzenie artystyczne Zjazdu !!!!!”.  Nie wspominam pięknego obelisku poświęconego śp. Henrykowi Jedwabiowi, autorstwa Andrzeja Wiesława Oźminy, tudzież mojej pracy redakcyjno-edytorskiej.

Przy okazji informuję, że idąc za moją sugestią, Janek Kasper powtórzy koncert „Listów…” 25 listopada w sali kaliskiego Centrum Kultury i Sztuki.

             5.     Co do wieczorów pod namiotem, docierają do mnie skrajnie rozbieżne opinie. Może wrócić na halę sportową, jak bywało do 1988 roku?

Oczekuję sensownych propozycji.

             6.     Obok wystąpienia Stanisława Krzysika, ucztą duchową był także śpiew chóru szkolnego „Bel Canto” i występ uczniowskiego kwartetu smyczkowego.

Podziękowania dla koleżanek, które napisały pierwsze prace magisterskie dokumentujące dzieje i pracę stowarzyszenia Asnykowców, trwało 10 minut.

Ich praca, trud młodych muzyków i śpiewaków, dorobek Stowarzyszenia Asnykowców, wszystko razem wpisuje się w treść wystąpienia kol. Krzysika. Bo patriotyzm, to praca dla swojej małej i dużej ojczyzny. Na tym ma polegać spotkanie pokoleń. Od Stanisława Krzysika, maturzysty z 1935 roku, po młodą magistrantkę Weronikę Wodiczko, absolwentkę z 2002 roku. I w tym tkwi nasza siła.

Co do dyrektora, naszego kolegi maturzysty w 1977 roku, Andrzeja Urbaniaka, to bardzo wyraźnie się przedstawił w swoim wystąpieniu w trakcie inauguracji zjazdu.

Hołd byłym i obecnym nauczycielom złożyłem w swoim przemówieniu inaugurującym zjazd. W razie potrzeby służę tekstem.

Sądząc po frekwencji to nauczycieli zjazd raczej nie interesuje. Z obecnie uczących przybyła ledwie połowa, natomiast na 20 wysłanych zaproszeń do emerytów przybyło pięcioro.

Do poprzedniego zjazdu włącznie (2003) na „Spotkaniu pokoleń” odczytywałem nazwiska zmarłych absolwentów i nauczycieli, którzy odeszli w minionym pięcioleciu, oczywiście o których mieliśmy taką wiadomość. Efekt był taki, że spotykałem się z pretensjami, że kogoś pominąłem. Bo skąd mieliśmy wiedzieć?

Lista zmarłych z ostatniego pięciolecia, którą spisuję, zawiera 65 nazwisk i na pewno nie jest kompletna. Dlatego poprosiłem kolegę Roberta Kucińskiego, by ogólnie wspomniał wszystkich poległych na wojnach, zamęczonych w obozach i w trakcie zagłady, zmarłych nauczycieli i absolwentów Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka, by zebrani w teatrze uczcili ich minutą ciszy. I tak się stało, byłem, widziałem i pamiętam.

             7.     Śniadanie w szkole, to żelazny punkt wszelkich pozjazdowych dyskusji, a dla niektórych podstawowy. Tegoroczny zjazd był dla mnie szóstym, w którym uczestniczyłem, a czwartym z kolei, który od początku do końca organizowałem. Wszelkie możliwe formuły śniadaniowego poczęstunku były przerabiane i zawsze były pretensje. Właściwie to zostało jeszcze boisko i ognisko, tego dotąd nie było. Posiłek dla nauczycieli i gości został przygotowany na auli. Z powodu frekwencji, o której już wspominałem, było dużo wolnych miejsc.

Żałuję, że było za elegancko. W świetle wielozjazdowych doświadczeń dochodzę do wniosku, że śniadanie w szkole jest bez sensu.

Ważne są odwiedziny, spotkania, którym służyć powinny na przykład dwa bary kanapkowo – kawowo – herbaciane etc. Każdy sobie kupuje według własnego uznania i siada z kim chce i gdzie chce. O ocenie zjazdu nie może decydować topiony serek, czy ilość plasterków szynki.

          8.        Uroczystość odsłonięcia obelisku podniosła, patriotyczna, refleksyjna i radosna. Był poczet sztandarowy, prezydent Kalisza, a także „Czerwone maki spod Monte Cassino” i niespodziewanie dużo uczestników.

          9.        Msza św. w katedrze św. Mikołaja sprawowana była w pierwszej kolejności w intencji zmarłych nauczycieli i absolwentów, co było kilkakrotnie podkreślane.

      10.        Koncert filharmoników kaliskich – świetny. Tu się zgadzamy.

      11.        Na koniec przypomnę, że walczyłem o utrzymanie kwoty wpisowego w wysokości 150 zł, dokładnie tyle samo, co na poprzednim zjeździe, by zjazd był dostępny możliwie dla wszystkich. Koszty trzydniowej imprezy obejmują wszystko to, co zostało zapisane w treści zaproszenia, jak i to, czego tam nie widać.

Druk zawiadomień (1000 egz.) i wysyłka (poczta), druk zaproszeń (700 egz.), druk „Asnykowca” i książki „Dotknięcie czasu” (po 1000 egz.), wynajęcie namiotu, ochrona, muzycy, orkiestra dęta, nagłośnienie imprez i obsługa (trzy dni i trzy miejsca), identyfikatory (700 egz.), koperty, banery (trzy), torby (700 egz.), autokar na cmentarz, kwiaty (trzy dni, szkoła, teatr, katedra, pomnik, tablice), koncert orkiestry symfonicznej, Biuro Wystaw Artystycznych, wynajęcie sal w teatrze i Centrum Kultury i Sztuki, pojemnik na śmieci łącznie z codziennym wywozem itd., od spraw dużych po zupełnie drobne, ale też kosztowne. Można by dalej mnożyć wszystko za jedyne 150 złotych.

        12.      Jeżeli sobie życzysz to opublikujemy Twoje refleksje pozjazdowe na stowarzyszeniowych stronach internetowych. W związku z podniesionymi kwestiami zamieszczę również swoje uwagi.

 

Pozdrawiam serdecznie i daj znać o najbliższych odwiedzinach Kalisza

- Adam Borowiak


Zdzisław Woźniak Łódź, dnia 7 stycznia 2009 r.

ul. Chochoła 39

91-230 Łódź

 

ZARZĄD
Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum
i Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu

 

DROGIE KOLEŻANKI SZANOWNI KOLEDZY serdecznie Wam dziękuję za wspaniałą sentymentalną podróż w lata „chmurne i durne”, w okres wspaniałej młodości.

Szczególne wyrazy podziękowania kieruję do Kolegi Adama Borowiaka Prezesa Stowarzyszenia, Człowieka niezwykłej skromności, pracowitości, wspaniałego organizatora, "dobrego ducha" naszej społeczności, czujnego, wszędzie obecnego po prostu Kochanego Adasia.

W „Zjeździe Asnykowców" uczestniczyłem pierwszy raz i bardzo żałuję, że nie brałem w nich udziału wcześniej, ale solennie obiecuję poprawę i przyrzekam, że jeśli tylko zdrowie pozwoli nie opuszczę żadnego z następnych do końca moich dni.

Oceniając program XVI Zjazdu Asnykowców składam wyrazy najwyższego uznania. Program zawierał ucztę zarówno dla ciała /mecz koszykówki Asnykowcy - Jagielonowie wygrany przez naszych, tańce i swawole w namiocie/, jak i dla ducha: wernisaż p. Leszka Chwilczyńskiego, koncert z cyklu "Zajmij się na chwilę .... chwilą", pobyt w naszej ukochanej „budzie", przemarsz ulicami Kalisza, wspaniale wzruszające "Spotkanie pokoleń" w Teatrze im. W. Bogusławskiego, gdzie zaczęły się moje pierwsze kontakty z prawdziwą sztuką, koncert orkiestry symfonicznej Filharmonii Kaliskiej. Również niezwykle wzruszająca była uroczysta Msza Święta i to zarówno dla wierzących, jak i niewierzących.

W okresie wielu dyskusji na temat antysemityzmu Polaków i napaści na nasz naród szczególnie przez tych przedstawicieli narodowości żydowskiej, którzy okres okupacji hitlerowskiej przeżyli poza granicami naszego Kraju, uważam że złożenie hołdu naszemu Wspaniałemu Koledze, Wielkiemu Polakowi narodowości żydowskiej, Patriocie i Uczonemu Henrykowi Jedwabowi, a także historia naszej szkoły świadczą o naszej tolerancji wobec innych narodowości i wyznań.

Jestem człowiekiem dojrzałym i miałem okazję uczestniczyć w wielu spotkaniach i zjazdach koleżeńskich, ale ten NASZ ZJAZD od innych odróżniała niezwykła uprzejmość i uczynność organizatorów, począwszy od rejestracji, a także bezpośredniość i serdeczność uczestników niezależnie od płci i wieku.

Jeśli chodzi o płeć to wprowadzenie w roku 1967 koedukacji w murach „Asnyka” przyjąłem z niechęcią, ale na Zjeździe doszedłem do wniosku, że to był dobry pomysł. Nasze śliczne, sympatyczne Koleżanki były wspaniałą ozdobą naszych spotkań.

Jestem pełen uznania zarówno dla treści jak i szaty graficznej wspaniałego biuletynu „Asnykowiec”. Pragnę podkreślić, że być może dla naszych absolwentów mieszkających na stałe w Kaliszu lub w pobliżu, którzy niemal codziennie obcują z tym wspaniałym grodem nad Prosną, Zjazd i przeżycia z tym związane mogły być nieco mniejsze, niż dla tych którzy zjechali z całej Polski, a szczególnie bardzo odległych krajów. Dla mnie nie mieszkającego w Kaliszu, który przy każdej nadarzającej się okazji odwiedzam, zawsze chociaż na chwilę zatrzymuję się przed budynkiem naszej SZKOŁY uczestnictwo w Zjeździe, "obchód" miasta, objazd nocą samochodem dostarczyły mi wielu niezapomnianych wzruszeń i nie ukrywam, że wielokrotnie łzy płynęły mi jak przysłowiowy groch, czego się nie wstydzę.

Jeśli zaś chodzi o nasze Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka to często bez skromności chwalę się tym ,że ukończyłem „Asnyka”. Jestem z tego dumny i to duma nie tylko spowodowana zakresem utrwalonej wiedzy, ale głównie zasad jakie z niej wyniosłem. Ze wzruszeniem wspominam mojego pierwszego Wychowawcę i Nauczyciela Pana Profesora Franciszka Zarębę nauczającego matematyki i języka niemieckiego, drugiego Wychowawcę Profesora Kazimierza Paszyna. W obecnych czasach kiedy zwraca się uwagę na naukę języków obcych, u nas w „Asnyku” robiono to pięćdziesiąt lat temu. Z perspektywy czasu stwierdzam, że poziom nauczania języka angielskiego przez Wspaniałą i Śliczną Panią Profesor Krystynę Tustanowską i języka rosyjskiego przez niezwykle wymagającą Panią Profesor Wandę Gorgoniową był naprawdę wysoki.

Dla mnie szczególną osobą był pan Profesor Wojciech Węgrzyn „Hucek”, który swoja wiedzą i pasją zaszczepił we mnie ciekawość świata i dzięki Niemu jako kierunek studiów wybrałem właśnie geografię na Uniwersytecie Łódzkim.

Jestem wdzięczny inicjatorom powołania najpierw Koła Asnykowców przy Towarzystwie Miłośników Kalisza, a następnie Stowarzyszenia Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. Adama Asnyka, w którym grupa pasjonatów pielęgnuje wspaniałe tradycje naszej Szkoły i poprzez wydawany biuletyn ASNYKOWIEC i organizowane Zjazdy dostarcza nam niezapomniane wzruszenia.

Ogromnie się cieszę, że nasza Szkoła dzięki przychylności władz miasta Kalisza została tak pięknie odnowiona, a auli przywrócono funkcję z moich czasów.

Moje słowa nie są w stanie przekazać Wam Kochani wyrazów wdzięczności na jaką zasługujecie, ale chciałbym podziękować Wam za wkładany wysiłek, poświęcony własny czas i uzmysłowić jak Wasze działania są potrzebne. Życzę Wam zdrowia i wytrwałości abyście mogli kontynuować to Wspaniałe Dzieło.

Niech wyrazem mojego uznania dla Waszej pracy będzie moja gotowość przystąpienia do Stowarzyszenia Asnykowców. Uprzejmie proszę o przesłanie mi Statutu /niestety w Internecie nie udało mi się znaleźć, być może nieudolnie szukałem/.

Z wyrazami wdzięczności

Zdzisław Woźniak

P.s. List ten napisałem dwa dni po powrocie ze Zjazdu, jednakże zdecydowałem celowo wysłać go ze zwłoką, aby upewnić się, czy to co napisałem nie było efektem chwilowego entuzjazmu i emocji związanych z naszym spotkaniem. Po ponownym przeczytaniu mojego listu, po nabraniu pewnego dystansu związanego z upływem kilku miesięcy okazało się, że moje odczucia są tak samo bardzo
wzruszające.
KOCHANI z okazji Nowego 2009 Roku życzę WAM dużo zdrowia, radości, szczęścia i satysfakcji z tego co robicie dla nas ASNYKOWCÓW.

Dla ułatwienia ewentualnych kontaktów podaję moje telefony: 0-42 652 76 87 kom.+48 609 085 825


Niech żyje zjazd

Sł. Andrzej Zmyślony

Na motywach „Niech żyje bal”

Sł. A. Osiecka, muz. S. Krajewski

Życie, kochanie, to także czekanie,

Powroty, odwroty i zjazd.

Róże, podróże, co pięć lat spotkanie,

Wrześniowe spacery wśród gwiazd.

Zjazd ten jedyny, na który nas proszą,

Innego kochani nie będzie.

Zanim więc serca upadłość ogłoszą

Na zjazd! Marsz na zjazd.

Ref. Niech żyje zjazd!

Stara buda, jak zawsze wciąż młoda.

Niech żyje zjazd!

Szkolnych wspomnień młodzieńcza uroda.

W sercu nam gra

Rzewna struna o randkach nad Prosną.

W oku lśni łza,

Bo choć młodzi, to wnuki nam rosną.

Szalejcie panowie, nikt wam nie powie

Nie wolno, nie trzeba, nie lzja.

Idź więc na całość, nie stawaj w połowie

Spotkanie dwie noce niech trwa.

Bufet, jak bufet jest zaopatrzony

I Asnyk też pije gdzieś tam.

Zostań więc z nami i nie dzwoń do żony,

I pij zdrowie dam.

Ref. Niech żyje zjazd...

Licealistka i gimnazjalista

Z niebytu wynurza się fal.

Czeka na podpis obecności lista,

A nieobecny na żal.

My zaś trzydniowi herosi z muzami

Ruszamy na zjazdowy szlak.

Czas szybko minie, zostaniemy sami

Na pięć pustych lat.

Ref. Niech żyje zjazd.


 

Kącik poetycki

Edward Wieczorkiewicz

NASZA SZKOŁA

„Ojciec Wirgiliusz liczył dzieci swoje,
A miał ich tylko ... sto dwadzieścia troje”...

Za to Borowiak, mimo łaski bożej,
Swych „Asnykowców” policzyć nie może...

Z zamierzchłych wieków - wciąż nowi i nowi...
Jawią się bracia „Przedborowiakowi”!

Idą falangą kolegiackie dzieci...
- Rajcy .., biskupi .., rejenci .., poeci.

Wszelkiej maści uczeni ... fachowcy...
Gdzie tylko spojrzeć - sami „Asnykowcy”!

Sprawa jest jasna! Kto tę szkołę skończył,
Przyjaciół zyskał a ... wrogów wykończył!

Dobrze, że tylu z nas się tu uczyło,
Gdyby nie „Asnyk” - Polski by nie było!...

Żarty żartami - jak byśmy to zwali,
Kalisz „Asnykiem” może się pochwalić!!!

Boże! błogosław naszą starą szkołę!!!
Wieńcem pokoleń, otoczmy Ją społem...

Złóżmy Jej pokłon ... podziękujmy szczerze!...
Zmówmy jak dawniej dziękczynne pacierze...

Razem o szkole dziarsko zaśpiewamy:
„Dał nam przykład Adam Asnyk, Jak Ją kochać mamy”!
 


KOLEŻEŃSKIE WSPOMINKI 1947 – 2008

W zakamarkach pamięci, jak zwietrzała klisza,
Przewija się wspomnienie starego Kalisza...
_ W czterdziestym siódmym roku... jeszcze w „Jagielonce”
Asnykowcy zwracali swe serca gorące,
Ku szczytnym wizjom życia!... snuli plany cenne!
Nie zwracali uwagi na trudy codzienne...
Każdy widział się orłem.., do wszystkiego zdolnym!
- W „Jagiellonce” się kochał... i ptakiem był wolnym!..
Przykładem niechaj będzie choćby Grzeszczyk Zenon,
- Malutki..., niepozorny..., niczym Napoleon..
I nagle w nim wybuchła... potrzeba latania!!!
On po ziemi nie stąpał... On z latawcem ganiał!
Wreszcie Dęblin ukończył i pilotem został!
W randze pułkownika - emerytem został!
Dziś Mu nisko się kłaniam! a to co pamiętam,
Opisuję w wierszyku:
DĘBLIŃSKIE ORLĘTA

Nie latał „Szparką”, nie latał „Do strefy”
A już się kochał w „Żądle Genowefy”!
Globus cierpliwie ułamków Go uczył,
A On pod ławką czytał „L- jak Lucy”.
Czy padał śnieżek, czy by siąpił deszczyk,
W obłokach bujał Asnykowiec Grzeszczyk!!!
Że, Ci Zenonie nie obrzydły skrzydła,
Że, Ci lotnicza służba nie obrzydła...
To jeśli kiedyś sfrunie anioł z nieba
I powie Zenku – „Ciebie nam potrzeba”
Włączysz dopalacz i świecą do przodu
Pognasz do ... Piotra, by latać przy Bogu!...
Ale, że jeszcze na ziemi żyjemy,
Niech niebo czeka !... aż wytrzeźwiejemy...

No to - Twoje zdrowie
i „Sto lat”

Kolega z klasy - Edek Wieczorkiewicz


DO KOLEGI ADAMA...

Siedzisz Panie Adamie obok swojej szkoły,
W której muza poezji Ciebie pokochała...
Głowę nisko schyliłeś... wielce zamyślony,
- Czy ta miłość w poezji ... jeszcze pozostała?

Nie frasuj się Adamie! ... w tych murach na Grodzkiej,
Pamięć Twoich uniesień nad prozą góruje!
Tyś nie potrzebował Delfiny Potockiej
By wyrazić swym piórem, jak miłość smakuje...

Kolejne pokolenia, opuszczając szkołę,
Z dumą w życie poniosą Adamowe imię!...
Każdy przed Twym pomnikiem, uczci Cię pokłonem
I pamięć o Asnyku, w narodzie nie zginie!!!

Pani Janinie Chwilczyńskiej,
która otworzyła mi oczy i serce na literaturę
-poświęcam

Edward Wieczorkiewicz - rocznik 1951


"Liceum im. Adama Asnyka w Kaliszu zaprasza"
 

W przyszłym roku spełnią się nasze marzenia,
Tutaj w prastarym Kaliszu spotkają się pokolenia,
O różnym doświadczeniu, żyjąc w różnych momentach historii,
Niosąc na sobie ciężar życia, nie szukając glorii.

Któż nie pamięta starożytnego Kalisza - miasta Ptolemeusza,
Gdziekolwiek jesteście, ten okres nauki i życia najbardziej nas wzrusza,
Tyle wspomnień, tyle spędzonych dni i nocy.
Tutaj dojrzewaliśmy nabierając do życia sił i intelektualnej mocy.

Rozsiani niemal po całym świecie,
Wszystkich nas łączy miłość i jedność koleżeńska, co zawdzięczamy kaliskiemu poecie,
W Kaliszu dojrzewał i tworzył Adam Asnyk spoglądając w lustro Prosny,
Szczerze oddany sprawie Polski, zawsze patriotyczny i radosny.

Każdy miał z nas swoje kaliskie niebo i gwiazdy świecące nad ratuszem,
młodość, radość, zdolność do poświęceń; jak niegdyś rycerze z pióropuszem,
To wspaniałe Liceum i wiejący wiatr znad Prosny,
Czynił nas szczęśliwymi w życiu, bo stwarzał nastrój radosny.

Dziś życie nasze, jakby się cofnęło do źródeł minionej młodości,
Tutaj na Zjeździe w Kaliszu będziemy znów młodzi, nie myśląc o krytycznej starości,
Doświadczenia życiowe zebrane niemal z całego świata,
Wyzwolą w nas przyjaźń, radość, koleżeństwo - każdego powitamy jak siostrę i brata.

Żegnając się przed laty z naszym Liceum myślami nawiązujemy do niezapomnianej
studniówki, uniesień młodzieńczych i radości,
Do dziś słyszymy w uszach poloneza hr. Ogińskiego „Pożegnanie Ojczyzny”,
Tyle w sobie mieścił patriotyzmu i ludzkiej miłości,
Czy ostatniego pożegnalnego walca w piękną noc majową, który dawał tyle szczęścia do granic wytrzymałości.

Tyle wspomnień i różnorodnych przeżyć utrwaliło się w naszej pamięci,
Gdy podążamy myślą do tamtych czasów, to łza w oku się kręci,
Dni były burzliwe, czasy milczące i panująca życiowa cisza,
Kiedy o tym pomyślimy, staje nam przed oczyma panorama Kalisza.

Wspaniale kaliskie świątynie, z których śpiew unosił się do nieba,
Tutaj czerpaliśmy wiarę i moc jakiej każdemu człowiekowi potrzeba,
Teatr im. Wojciecha Bogusławskiego odbijający swą sylwetkę w lustrze Prosny,
To wszystko nas ubogacało - jaki to Kalisz był dla nasz szczęśliwy i radosny.

Z wielką czcią wspominamy naszych zacnych profesorów,
Tych od nauk humanistycznych, jak też od matematycznych wzorów,
Oni nadal żyją w naszej ludzkiej pamięci,
Wszyscy zapewne zaszli już tam, gdzie królują w niebie święci.

Każdy ma swoje „Westerplatte”, moc przeżyć każdego z nas w życiu dotyka,
Gdziekolwiek na kuli ziemskiej jesteście niech Wam zawsze towarzyszy wzniosła i
patriotyczna poezja Adama Asnyka,
Liceum Adama Asnyka Was zaprasza, jako swoich Wychowanków, jako swoje Dzieci,
Niech Wam zawsze w życiu gwiazda pomyślności i szczęście na firmamencie niebieskim świeci.

Tadeusz Martyna (matura 1953), Kalisz, 6 lipca 2007

Zapraszamy do przeczytania   KRONIKI STOWARZYSZENIA

Cienka żółta linia