Herb Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum Ogólnokształcącego im. Adama Asnyka w Kaliszu August Bertelmann malarz zapomniany
Cienka żółta linia

Kaliskie środowisko artystyczne XIX i początków XX wieku nie doczekało się jeszcze żadnego opracowania. Fragmentaryczne wiadomości o artystach działających w Kaliszu w tym okresie nie pozwalają na szersze ich omówienie. Wiadomości o życiu artystycznym czerpiemy jedynie z marginesowych wzmianek zamieszczonych w ogólnych opracowaniach. Niewiele też materiału źródłowego znaleźć można w ówczesnej prasie krajowej, a od 1870 roku i w miejscowej - tak prawie trzydzieści lat temu o kaliskich artystach pisała w „Dziejach Kalisza” Judyta Dymkowska. Z przykrością stwierdzam, że od tamtej pory niewiele się zmieniło. W dalszym ciągu podstawowym źródłem informacji jest ta sama dawna prasa regionalna. Współczesne kaliskie wydawnictwa słownikowe nie uwzględniają naszego „bohatera”.

Poproszono mnie o napisanie kilku zdań na temat zmarłego 100 lat temu (w 1904 roku) artysty-malarza, nauczyciela rysunku w Wyższej Szkole Realnej (dzisiejsze Liceum im. Adama Asnyka) - Augusta Bertelmanna. I niestety, moje poszukiwania nie przyniosły bogatego plonu. Choć udało mi się dotrzeć do wiadomości o jego twórczości, to życie prywatne pozostaje nadal tajemnicą.

Data i miejsce urodzenia Augusta Bertelmanna są nieznane. Przyszedł na świat najprawdopodobniej w latach 20-tych XIX wieku, w rodzinie kaliskich ewangelików. Jak donosi „Kaliszanin” z 21 kwietnia 1882 roku: [...] w tutejszej gminie ewangelickiej odbyły się wybory na członków Dozoru Kościelnego na następne trzylecie. Większością głosów wybrani zostali pp. E. Repphan, Wilhelm Fule, August Bertelmann, Dreszer i Ludwik Wistehaube.

Z nielicznych dostępnych danych wynika, że w pierwszej połowie XIX wieku sztuki piękne w Kaliszu reprezentowane były przez nauczycieli rysunków w Wyższej Szkole Realnej: Maleszewskiego, Heimana i Barcikowskiego [...], a ten ostatni działał tu w II połowie XIX wieku, równocześnie z Balukiewiczem, Bertelmannem i Pełeńskim. Wiadomo także, że Balukiewicz przybył do miasta w 1874 roku, zatem Bertelmann był już wtedy tutaj znany i ceniony jako artysta. Możemy się jedynie domyślać, że uzyskał dość gruntowne wykształcenie w szkołach w kraju i za granicą.

Musiał sporo podróżować, zwiedzając przy tej okazji galerie sztuki i uważnie podpatrując techniki malarskie uznanych europejskich mistrzów pędzla. Świadczy o tym m.in. fakt, że w 1870 roku powierzono mu renowację kościoła pw. św. Michała Archanioła w Rusocicach (gmina Władysławów) koło Turku. Zadanie wykonał dobrze skoro w „Kaliszaninie” w grudniu wspomnianego roku ukazało się podziękowanie księdza proboszcza tej parafii: W skutek umowy między Dozorem Kościoła a p. Augustynem Bertelmann, malarzem w Kaliszu zamieszkałym, zawartej o odmalowanie kościoła we wsi Rusocicach, p. Bertelmann nie tylko z wszelką starannością i zamiłowaniem, lecz nadto z wysoką znajomością sztuki malarskiej pracę tę wykończył. Sklepienia i ściany presbiterjum, nawy i dwie kaplice kościoła ozdobił wielkich rozmiarów obrazami z dziejów starego i nowego testamentu z mistrzowskiem wyrobieniem sztuki. Dozór Kościoła nie tylko własne objawia zdanie, lecz w ocenianiu pod względem trafnego doboru kolorów, a nade wszystko oddania rysunku i delikatności pędzla powołuje się na sąd znakomitego artysty malarskiego, który studja swoje w tym zawodzie skończył w Monachium [...]. Dozór Kościoła zatem, p. Bertelmann za sumiennie i artystycznie wykonaną pracę składa publicznie uprzejme podziękowanie z serdecznym życzeniem dobrego powodzenia. Tak entuzjastyczne podziękowanie sugeruje, że Bertelmann musiał być naprawdę dobrym malarzem, skoro to jego wybrał proboszcz w Rusocicach.

Z kolei „Kaliszanin” z 5 lipca 1872 roku podaje: Odnawianiem obrazów do kościoła Świętego Mikołaja zajmuje się kaliski malarz p. Bertelmann, choć w Kaliszu w tym okresie, jak wiemy, tworzyli także inni, uznani artyści, wspomniani już wyżej: Stanisław Barcikowski, który ilustrował m.in. album o Kaliszu Staweckiego, namalował „Matkę Boską Bolesną” i „Świętą Helenę” - obrazy znajdujące się obecnie w kaplicy Męki Pańskiej kościoła A Franciszkanów, Józef Balukiewicz - w 1895 roku wykonał polichromię w Kaplicy Żołnierskiej kościoła Reformatów i być może przygotował również kopię obrazu Bonifacego Jatkowskiego, ukazującego Adorację Matki Boskiej z Dzieciątkiem przez św. Paschalisa.

Obaj - Barcikowski i Balukiewicz - zdobyli gruntowne wykształcenie w Szkole Sztuk Pięknych w Warszawie, a Balukiewicz wystawiał nawet swoje prace na licznych wystawach, m.in. w Towarzystwie Zachęty Sztuk Pięknych. Należy zatem wnosić, że August Bertelmann był malarzem równie dobrym jak ci dwaj wyżej wymienieni. Świadczy o tym także informacja, że to jemu powierzono namalowanie obrazu „Wniebowstąpienie Pańskie”, który znajduje się obecnie w ołtarzu głównym kościoła garnizonowego pw. Świętego Stanisława i Świętego Wojciecha (dawniej kościół Jezuitów). Nie wiadomo kiedy dokładnie obraz powstał, wiemy tylko, że jego umieszczenie tam nastąpiło około roku 1881 lub 1887 (spotkałam się z tymi dwiema datami), już po tym, gdy kolegiata, na mocy breve papieża Piusa VI z 25 sierpnia 1797 roku, przekazana została protestantom (ewangelikom).

W czerwcu 1874 roku, jak podaje „Kaliszanin” - [...] mieliśmy sposobność oglądać w czasowej pracowni p. Bertelmanna, w sali obok cukierni w parku, kopję pięknego obrazu Carracha [chodzi tutaj o włoskiego malarza Annibala Carracci'ego - przyp. aut przedstawiającego „Wniebowstąpienie Pańskie” [...]. Kopja, o której mowa, za tydzień ma być już ukończona i ofiarowana przez nabywcę p. Rephana do nowo budującego się kościoła w Stawiszynie (znajduje się w nim do dzisiaj). Nie wiemy czy chodzi o te same obrazy, czy też może Bertelmann namalował dwa „Wniebowstąpienia Pańskie”, różniące się szczegółami.

Jego związki artystyczne łączą go także z jeszcze jednym kościołem. Kościół Reformatów został przyozdobiony pięknym olejnym obrazem od strony szpitala Świętej Trójcy, na facjacie kaplicy Żołnierskiej. Obraz ten przedstawia Przenajświętszą rodzinę, odznacza się zaś pięknym kolorytem i starannem wykonaniem. Malował go miejscowy uzdolniony artysta p. Bertelmann - „Kaliszanin” z 4 czerwca 1874 roku.

Cztery lata przed śmiercią, w 1900 roku, Augustowi Bertelmannowi zorganizowano w salonie sztuk pięknych w Kaliszu wystawę, na której pokazał niewiele swoich prac, bo zaledwie osiemnaście, w tym obrazy „Ptaki wędrowne”, „W podróży do Łodzi”, „Powrót z polowania”, portret „Judyta”, a także kilka kopii dzieł innych malarzy, m.in. Henryka Siemiradzkiego, Carracci'ego. Jak na tak długi okres działalności, dziwić może fakt, że spuścizna jest bardzo skromna. Nie wiemy jednak, czy tylko tyle płócien było w jego posiadaniu, czy tylko tyle namalował, a może pozostałe nie były na tyle dobre, aby znaleźć się na wystawie. Chyba że podstawę twórczości stanowiły ryciny wykonywane na zamówienie kościołów. Mam nadzieję, że kiedyś poznamy całą jego twórczość.

Oprócz malowania August Bertelmann był nauczycielem rysunku w Wyższej Szkole Realnej w Kaliszu. Najprawdopodobniej pracował w niej w II połowie XIX wieku. Niestety, w monografii tej szkoły odnotowany został jedynie suchy fakt stwierdzający, że osoba taka była nauczycielem rysunku.
August Bertelmann, artysta malarz znany przede wszystkim z obrazów religijnych i rodzajowych, znalazł się we władzach powstałej w Kaliszu w 1864 roku Ochotniczej Straży Pożarnej. Wszystkich członków straży podzielono na cztery oddziały: rozbierania budynków, gaszenia ognia, dostarczania wody oraz wynoszenia i pilnowania nieruchomości. Nasz artysta, jak podaje Monografia Kaliskiej Ochotniczej Straży Pożarnej, wydana w 1934 roku z okazji 70-lecia jej istnienia, został naczelnikiem oddziału gaszenia ognia - sekcji toporników. Trudno wyobrazić sobie człowieka sztuki, którego ręce przyzwyczajone do trzymania pędzla - zmuszone były do trzymania toporka, sikawki czy drabiny. Fakt ten jest o tyle dziwny, że w tym okresie w Kaliszu działało szereg organizacji, instytucji i towarzystw o charakterze kulturalnym, społecznym itp., w których Bertelmann mógł aktywizować się zgodnie ze swoimi zdolnościami. A mimo to nigdzie nie natknęłam się na jego nazwisko czy podobiznę. Nie wiemy czy to inteligencja Kalisza go odrzuciła, czy on sam nie chciał się angażować w życie miasta.

Zdaję sobie sprawę, że tekst ten w niewielkim tylko stopniu przybliżył nam postać tego zapomnianego, ale także i mało znanego artysty. Być może jednak skłoni jeszcze kogoś do zainteresowania się Augustem Bertelmannem.

Anna Roth

Cienka żółta linia