ADAM - listopad 1996

ASNYK - wizerunek szkoły Artykuły zamieszczone w numerze:

Od Redakcji
Jestem przeciw
Co słychać w Stowarzyszeniu
Aktualności w skrócie
Pięciu wspaniałych
Jak pozbyć się kompleksów
Gdzie są granice graniczenia z granicami?
UWAGA!!! ZDANIE
Między nami gazetami
"Szkoła Kaliska"
POLSKA NOBLISTKA?
THE GREAT MICHAEL
KASIA KOWALSKA
Śmiech to zdrowie
Wisława Szymborska - prezentacja wierszy
ANKIETA

Od Redakcji
Od RedakcjiMiałam problemy z nagłówkiem (Drodzy – kto?). A to dlatego, że prawie w ogóle nie wiemy do kogo piszemy. Zna się tego i owego, ale skąd pewność czy on czyta “Adasia”. To trochę tak, jakbyśmy wrzucali naszą pracę w szarą dziurę, albo niczym przysłowiowy dziad wygłaszali monologi do obrazu. Nie twierdzę, że nie czytacie, ale mamy ze sobą zero kontaktu. Żadnej reakcji na konkurs, ogłoszenie wolicie umieszczać na tablicy. Nie fajniej byłoby w gazetce, co?

Przecież wiecie, że w każdy poniedziałek i czwartek na długiej przerwie redakcja spotyka się w bibliotece. Kto chce może być naszym gościem i dostarczyć garść refleksji i nowych pomysłów na temat gazetki. Jeżeli coś Wam się nie podoba to nie zrządźcie po kątach na ucho koledze, że jest tak a mogłoby być inaczej, lepiej. Każdy może kreować szkolne pismo. Jedyne, co do tego potrzeba to odrobina zapału i chęci. Siedzenie z założonymi rękami w połączeniu z krytyką jest najgorszym duetem chorobotwórczym młodego człowieka. Gdyby nie fakt, że prężny choć nieliczny zespół redakcyjny nie został zaatakowany tą chorobą, nie trzymalibyście teraz w ręku tych kilku stron.

Do rzeczy, ten numerek również ciekawy. Polecamy wszystkie artykuły i każdy z osobna, a szczególnie ten i tamten. Chyba zauważyliście, że trochę tknęliśmy tematykę filmową (okładka, ankieta). To co na ekranach zawsze wzbudza kontrowersje. Słowem kino to gorący temat. A nasz szkolny wrzący temat to oczywiście wywiadówka. Jak to z Wami jest? Opuchnięci w pewnych miejscach, że najchętniej całą lekcję spędzilibyście w postawie stojącej? Smutna rzeczywistość nastolatka. Trzeba przeżyć i zapomnieć. Ale “Adam” przeczytać i zapamiętać!

Trzymajcie się.

Redakcja


Jestem przeciw! 

DrunkJestem przeciw, denerwuje mnie to, że coraz częściej uciekamy się do różnego rodzaju używek, które w 100% prowadzą do naszej śmierci. (myślę tutaj o alkoholu, narkotykach, papierosach i innych środkach odurzających). Może nie powinnam tak myśleć, ale sądzę, że zbyt dużo mówi się we współczesnym świecie o problemach: alkoholizmu i narkotyków. Każdy z nas zapewne miał lub będzie miał do czynienia z tym czymś. Ostrzegamy tych, którzy łatwo ulegają namowom do popełniania tego grzechu. Człowiek pijący lub narkotyzujący się, w większości przypadków zostaje sam, gdyż porzucają go najbliżsi, większość kolegów i koleżanek. Człowiek taki wtedy będzie musiał stanąć przed trudnym wyborem - Ja, czy wódka, narkotyk?; śmierć, czy życie? Z reguły wybieramy odpowiedź nr 2. Dlaczego tak się dzieje? Na to pytanie odpowiedzmy sobie sami.

BeerNa specjalnie organizowanych lekcjach o tej tematyce uświadamiano nas, że człowiek po wypiciu alkoholu czuje się najpierw świetnie - jest wesoły, nie ma żadnych ciężkich przeżyć itp. dopiero później, gdy wytrzeźwieje, wszystko mija i znów wraca zły nastrój (to samo z innymi środkami odurzającymi). Jeżeli na początku można czuć się super, to dlaczegóżby tego nie spróbować?, przecież raz to chyba nie zaszkodzi. W ten sposób duża ilość młodych ludzi ulega alkoholizmowi czy narkotyzmowi. Ten jeden raz staje się drugim, trzecim ... , a w końcu orientujemy się, że złapaliśmy się w grube, ciężkie do rozerwania sidła. Ktoś, kto myśli, że ma silną wolę, że jest najlepszy (chociaż tak nie jest) często “wpada” i nie może się uwolnić.

Radzimy Wam droga młodzieży, byście nie próbowali tych “świństw”, a jeżeli już zaznaliście tego czegoś, starajcie się to jak najszybciej rzucić!

Obecnie na ulicach widzi się coraz mniej tzw. pijaków. Alkohol coraz droższy, nowe ustawy powodują ich “tępienie”. Jednak alkohol i narkotyki nigdy nie staną się przeszłością. Wiążą się z tym za duże pieniądze, a gdy mowa o pieniądzach, to nie ma mowy o zlikwidowaniu tych przykrych faktów.

Pogadanka o alkoholizmie:

Senna atmosfera i znów mowa o umierających ludziach. Mogę się urwać, iść do parku, nazbierać kolorowych liści...

- hej, dziewczyno, zadałam ci pytanie!

- (o! to do mnie!).

My tu rozmawiamy o poważnych sprawach a ty myślisz o niebieskich migdałach! Pytam po raz ostatni - wrzeszczy - od ilu lat wolno pić alkohol?

-Nigdy...

-Źle, od osiemnastu! Siadaj!

-Dobrze, usiądę, ale jestem przeciw.

P.S. W 25 na 25 badanych sklepów monopolowych ekspedientki były chętne sprzedać alkohol nieletnim.

Ligia Marcinkowska

Robert Opieliński


Co słychać w Stowarzyszeniu?

Zapewne każdy młody “Asnykowiec” wie, że w Kaliszu działa Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka, ale być może nie każdy wie, czym to stowarzyszenie się zajmuje. Oficjalnie powstało ono 22 II 1990 roku, lecz fundamentem było koło “asnykowców” działające długi czas przy Towarzystwie Miłośników Kalisza. Działalność Stowarzyszenia skupia się na utrzymaniu więzi pomiędzy dawnymi absolwentami szkoły, a także między nimi a młodym pokoleniem uczniów liceum. Początek życia stowarzyszenia stanowi inauguracja sezonu kulturalno - oświatowego, odbywająca się zawsze w pierwszej dekadzie września, w rocznicę ur. A. Asnyka, połączona ze ślubowaniem pierwszych klas naszej szkoły. W każdy czwartek, w klubie “pod Muzami” (studencka) odbywają się towarzyskie spotkania absolwentów, zaś w pierwszy piątek każdego miesiąca w tymże klubie spotyka się zarząd by omówić kwestie organizacyjne i plany dotyczące okolicznościowych imprez. Jedną z takich imprez był rajd samochodowy, który odbył się już po raz dziewiąty (startowało w nim ok. 20 załóg) łączył on elementy sportu, turystyki, krajoznawstwa. Jedną z atrakcji było zwiedzanie Muzeum Ziemi Sulmierzyckiej. Jak co roku “Stowarzyszenie organizuje Andrzejki, zwane również “Pawlikonaliami” od nazwiska głównego organizatora, które odbędą się 29 listopada.

Co pięć lat odbywają się duże zjazdy “asnykowców”, pierwszy oficjalny miał miejsce w 1923r. po nadaniu szkole im. Adama Asnyka, w którym uczestniczył Prezydent RP i wychowanek kaliskiego gimnazjum - Stanisław Wojciechowski, zaś pierwszym nieoficjalnym był obchodzony w 1879 r. w W-wie jubileusz Jana Kluczewica pełniącego niegdyś w szkole obowiązki dyrektora (był on jednym z dwóch ostatnich Polaków na tym stanowisku w czasie zaborów). Nową ideą stowarzyszenia są zjazdy rocznikowe organizowane na mniejszą skalę, na których w kameralnym gronie spotykają się poszczególne klasy maturalne. Najbardziej jednak odświętną i uroczystą imprezą jest coroczny opłatek odbywający się w pierwszy czwartek nowego roku.

Pamiętajmy o Stowarzyszeniu Wychowanków Gimnazjum i Liceum im. A. Asnyka bo prawdopodobnym jest iż za parę (naście?) lat zasilimy jego szeregi.

 Dominika Białas

(Wszystkich informacji udzielił mi prezes Stowarzyszenia pan Jerzy Borowiak)


Aktualności w skrócie

Gazety*Z miasta:

Kalisz coraz częściej odwiedzany jest przez gwiazdy i gwiazdki polskiej sceny muzycznej.

Również w ostatnim czasie nie zabrakło w naszym mieście postaci z tej branży:

24. września gościliśmy u nas zespól BIG DAY. Grupa dała koncert w klubie Futurysta. Według jednych zagrali "czadowo", według innych "odlotowo", a prawda jak zwykle leży gdzieś pośrodku.

26. września widziano w okolicach Głównego Rynku: Zbigniewa Wodeckiego !?. Ponieważ przebywał w Kaliszu incognito, nie znana jest dokładna data ani cel jego wizyty. Wiadomo jednak, ze uszczęśliwił dwie asnykowiczanki obdarowując je swoimi autografami.

16. października, w OSRiR w Kaliszu, wystąpiła Kasia Kowalska. Dokładną relację z koncertu znajdziecie na następnych stronach "Adama".

*Ze szkoły:

7 października, w sali gimnastycznej, dwaj panowie: aktor i student, zaprezentowali kilka wierszy uczniom klas czwartych. Fachowo nazywało się to warsztatami polonistycznymi.

11 października z okazji Dnia Edukacji Narodowej wydano na cześć profesorów wielką ucztę (w sali 28.) Biesiadę uświetnił występ artystów szkolnych, których śpiew i recytacja podbiły serca wszystkich słuchaczy. W śród obecnych były również panie woźne i pan woźny.

Tego samego dnia oficjalnie ogłoszono wyniki plebiscytu na najlepszego nauczyciela. Największą ilość głosów zdobył pan profesor Kubczak ale, że jednocześnie uczy on najwięcej klas (co łączy się z posiadaniem najkorzystniejszych warunków do zdobycia dużego poparcia), ostatecznie uplasował się na trzeciej pozycji. Aby wybór odbył się sprawiedliwie liczbę głosów porównywano z ilością uczonych klas. W ten sposób bezkonkurencyjna okazała się pani profesor Iwanow. Jest to jej trzeci tytuł z rzędu. GRATULUJEMY! (więcej szczegółów na tej str.).

12 października profesorowie wybrali się na jednodniową wycieczkę do zamku Książ. Wyprawa zorganizowana została dla nauczycieli z okazji ich święta. Nie wszyscy jednak zdecydowali się wziąć w niej udział.

21 października większość klas opuściła szkolne mury, by udać się do kina centrum. Film "Król Olch" wzbudził w uczniach mieszane uczucia , natomiast samo wyjście na seans u wszystkich wywołało fale zadowolenia.

26 października mogliśmy zobaczyć naszego profesora od geografii na ekranach telewizorów. Pan prof. Kubczak próbował swoich sił w show biznesie Choć nie udało mu się zwyciężyć, sam występ w telewizyjnym teleturnieju “Wielka Gra” należy uznać za duży sukces. Profesor nie wykluczył ponownego udziału w teleturnieju.

Aśka Horyza.


Pięciu wspaniałych

First14.X.1996r. zorganizowano we wszystkich klasach wybory najsympatyczniejszego nauczyciela. Po raz trzeci zwyciężyła w nich pani prof. Iwanow, która jak co roku bezkonkurencyjnie wspięła się na szczyt tego rankingu. Oprócz niej za równie sympatycznych uznano: panią prof. Pilecką, pana prof. Kubczaka, panią prof. Wojtulewicz i pana prof. Bartoszka. Z każdą z tych osób chciałam zamienić choć dwa słowa, więc wydzierałam im cenne dwie lub trzy minuty w trakcie lekcji, przed lekcją, po lekcji czy na “papierosie”. Głównym pytaniem jakie zadawałam było: “Kim dla pani / pana jest uczeń?” Prof. Iwanow odpowiedziała: “To człowiek - w pełnym tego słowa znaczeniu. Definicja ucznia: z reguły bardzo sympatyczna osoba, która niestety nie zawsze bywa przygotowana do zajęć, jednak stara się w nich uczestniczyć i nie przeszkadza innym w nauce”.

Prof. Wojtulewicz - “Generalnie - osobą której chcę coś przekazać - to na 100%”.

Prof. Kubczak - “To młody kolega z którym różnimy się obowiązkami - ja mam pewne; on ma pewne. Myślę, że jeżeli z tych obowiązków wywiązujemy to nie ma problemów by traktować się jak koledzy, na zasadzie partnerstwa”.

Prof. Pilecka - “Jest po prostu osobą, partnerem, osobą z którą rozmawiam”.

Prof. Bartoszek - “Wiem, że chciałbym aby uczniowie nie byli moimi wrogami.”

Chyba każdy z nas, gdzieś tam głęboko, chowa w sobie ideał szkoły, taką prawdziwą Alma Mater, również “pięciu wspaniałych” zapytałam o “szkołę idealną”.

Prof. Iwanow - “Dla mnie w szkole idealnej uczeń jest świadomy po co do niej przyszedł. Chciałabym żeby w niej wszyscy poprawnie rozumieli znaczenie zwrotu “układ partnerski”. To jest bardzo trudne... W szkole idealnej uczeń powinien bardzo szybko się rozwijać, ale to chyba niemożliwe”.

Prof. Kubczak - “Zasady partnerskie oparte na wzajemnym szacunku. Uczeń i ja mamy wspólny cel -sprawić by było mu jak najlepiej w późniejszym życiu. Nauczyciel powinien być do dyspozycji ucznia, zajęcia indywidualne itp. Uczelnie wyższe powinny być idealnie skoordynowane z liceum, ale teraz to chyba nierealne”.

Prof. Pilecka - “Kiedyś mi się marzyła szkoła z basenem, boiskami, świetlicą, jadalnią, kortami, koniami. Każda klasa (maksymalnie 20 osób) posiadająca własne pomieszczenie, młodzież wyjeżdżająca na obozy, narty itp.”

Prof. Wojtulewicz - “Chyba nie może być takiej szkoły gdzie uczniowie byliby zadowoleni, ale myślę że powinny funkcjonować takie stosunki, kiedy nauczyciel stara się zrozumieć młodzież, ale mimo wszystko różnica zawsze powinna być, jakiś tam przepaść zachowana”.

Prof. Bartoszek - “W idealnej szkole nauczyciel powinien być jak trener, powinien uczniowi pomagać i zachęcać go do pracy, ale nie powinien go oceniać. Wszystkie duże egzaminy powinny być oderwane od tego nauczyciela”.

Widać, że nauczyciele to jednak nie tylko niezrozumiałe postacie wypisujące jakieś dziwoty na tablicy. Może, gdybyśmy się wszyscy postarali szkoła nie straszyłaby, po nocach, a uczniowie przebywaliby w niej nie tylko dla wiedzy ale również dla przyjemności. W końcu - “Wszystko w rękach ludu”.

Za rozmowy i uwagę dziękuję.

Dominika Białas


Jak pozbyć się kompleksów?

WorryOkazuje się, że wielu ludzi sławnych i lubianych odnosząc sukcesy

musiało poradzić sobie z brakiem wiary w samego siebie. Nic dziwnego,niejedna z nas jak na modlitwę powtarza: -Jestem gruba, przegrana, głupia, brzydka...Ten krytyczny obraz siebie przekazujemy innym i same rzucamy światło na swoje wady lub słabostki, których być może w ogóle by nie dostrzeżono. A przecież tak modne dzisiaj na świecie jest lansowane przez psychologów pozytywne myślenie. Stosując się do gotowych recept możesz zacząć kreować siebie.

W tym celu otwórz swój własny teatr. Napisz scenariusz, który będzie zawierał wszystkie Twoje zalety dotyczące wyglądu, inteligencji, zainteresowań.

Każdego dnia wygłaszaj monolog, który zacznie docierać do Twojej świadomości. Powtarzaj: - Mam ładne oczy, gram świetnie w piłkę, doskonale piszę itp...

WorryKiedy myjesz zęby, bierzesz prysznic, idziesz do szkoły - mów sobie komplementy, aż w nie uwierzysz. Spróbuj niektórych propagandowych chwytów. Wykorzystaj techniki stosowane w reklamie. Na przykład to, że częste powtórzenia automatycznie przedostają się do świadomości.

Zamiast myśleć: “Szybko się zniechęcam” myśl: “Będę wytrwała”.

Zmień zwrot: “Ja nie mogę”, na “Ja mogę”

Patrz ludziom prosto w oczy, śmiej się często, przyjaźnie ściskaj podaną Ci dłoń, stój wyprostowana, mów wyraźnie, ubieraj się starannie.

Nie tylko przekonasz się, że wywierasz na ludziach dobre wrażenie, ale również sama docenisz się lepiej.

Pracuj nad słabościami. Rozpoznaj swoje słabe punkty i staraj się poprawić to, co możesz. Możesz schudnąć, zadbać o cerę, ubiór. Próbuj i znów próbuj. Tylko pokonując trudności możesz stać się zwycięzcą.

Zapamiętaj jednak, że:

nie musisz wygrywać w każdej dziedzinie,

nie załamuj się, gdyż na błędach można się uczyć.

zawsze możesz zacząć jeszcze raz

jeśli swoje cele będziesz mierzyła według własnych możliwości, to je osiągniesz.

 

Te rady nie są tylko dla dziewczyn. Skorzystać z nich mogą również chłopacy. Tylko pamiętajcie o tym, by nie zamienić się w Narcyzów, zadufanych w sobie.

Aga.


Gdzie są granice graniczenia z granicami?

Czwarte klasy z każdym dniem zbliżają się do końca... Ale czy to wystarczający powód, by ich umysły ze wszystkich stron poddawane były ciągłemu naciskowi “tematyki granicznej”?

Na matematyce non stop – granica funkcji z jej różnorakimi kombinacjami (w punkcie, w nieskończoności, niewłaściwa). Historia II wojny światowej to przecież nic innego jak walka o granice. No i na języku polskim wałkujemy “Granicę” pani Zofii, która od niechcenia rzuciła refleksję: “Są granice, których przekroczyć nie można”, nie wiedząc, że biedny maturzysta będzie główkował co to za granice miała na myśli. Istnieje ryzyko, że nadinterpretacja sentencji doprowadzi nieszczęśnika do wniosku, że to właśnie egzamin dojrzałości i nie przystąpi do niego, zasłaniając się niezbitym alibi, jakoby to w lekturze tak kazali.

Powyżej przytoczyłam tylko jeden z powodów dla którego program nauczania w ostatnich klasach liceum winien być zmieniony. W tym miejscu chciałabym jednocześnie zaznaczyć, że przeciwniczką prozy Nałkowskiej bynajmniej nie jestem, przyświeca mi jedynie troska o rówieśników, których stan - jak wynika z moich codziennych obserwacji - wyraźnie się pogarsza wprost proporcjonalnie do czasu obcowania z granicami!

Czy jest w tym jakiś ukryty cel? Komu zależy, by przed dniami sądu wycieńczyć skazańców? Czy nie wydaje się to dziwnym zbiegiem okoliczności, że aż na tylu przedmiotach przedsięwzięto “działania graniczne”? A może to spisek...!?

W imieniu wszystkich tegorocznych maturzystów chciałabym wystosować apel do asnykowskich pedagogów:

Drodzy profesorowie! Sytuacja zdaje się graniczyć z absurdem. Zlitujcie się wreszcie i ograniczcie nam wykłady o granicach. Bo w końcu przekroczymy granicę normalności i staniemy się ograniczeni. Powiem więcej, stanowczo żądamy zaprzestania tej sprytnej, jak zapewne myślicie, manipulacji. Jeśli nie, będziemy zmuszeni uciec się do ostatecznego posunięcia i wyemigrować za granicę, tam, gdzie nauczyciele nie knują przeciw przekraczającym granicę dzieciństwa. Prosimy, przestańcie, bo tym sposobem się WYGRA–NICZYM!

K Kasia J.


UWAGA!!!! ZDANIE

Ile zapłaciłby Zeus za błyskawicę długości 1km, gdyby musiał płacić 2zł za 1kWh energii?

Wiemy, że napięcie 10kV daje średnio iskrę długości 2cm, a natężenie prądu w błyskawicy osiąga wartość 10kA. Czas trwania błyskawicy to 0,0072s. Długość iskry jest wprost proporcjonalna do napięcia.


Między nami gazetami

PaperWbrew pozorom na polskim rynku istnieje bardzo dużo pism adresowanych do młodych ludzi. Wszystkie one wabią czytelnika kolorowymi okładkami, ale trudno jest przecież ocenić zawartość gazety na podstawie okładki. Dlatego postanowiłam pokrótce opisać kilkanaście z nich. Oczywiście nie ma tu wszystkich tytułów, wybrałam te, które wydały mi się najpopularniejsze.

BRAVO

Gazeta ta głównie postawiła na wiadomości muzyczne. Praktycznie można tu znaleźć coś o niemal każdym rodzaju muzyki, ale zdecydowanie najwięcej tu rapu i popu. Jest oczywiście strona poświęcona sprawom damsko-męskim, składająca się z pytań typu: "czy mama może się domyślić", i z odpowiedzi na nie. Cała ta rubryka pasuję do charakteru czasopisma jak czółenka do kalosza, istnieje chyba ona tylko po to, by gazeta wydawała się obszerniejszą i bogatszą. Podobną funkcję ma zapewne rubryka "Mój pierwszy raz". Teksty tam publikowane są po prostu beznadziejne. Jest również fotostory, ale jak zwykle nudne i ciągle o tym samym. Podsumowując polecam tę gazetkę wszystkim tym, którzy wolą obrazki niż czytać teksty. Brawo w większości składa się ze zdjęć i plakatów, będą więc zadowoleni. Jako ciekawostkę dodam, że kierownikiem redakcji był Marek Sierocki- pan, którego można oglądać było w Teleexpresie, a który teraz zajął się czymś zupełnie nowym- muzyką Disco Polo (!)

BRAVO GIRL

Niestety, panowie nic w tej gazecie dla siebie nie znajdą, Jak sugeruje już sam tytuł jest to pismo dla dziewczyn i o dziewczynach. W zależności od wydania można znaleźć tu coś ciekawego, a czasem nie. Większość gazety zajmują rady i wskazówki jak zadbać o siebie, jest parę stron mody, trochę faktów z życia gwiazd i moja "ulubiona" pozycja, czyli fotostory. Nic się oczywiście nie zmienia: już na początku wiadomo jak się historia skończy, a całość opiera się na prostym schemacie: on, ona, przeszkoda na drodze do miłości, miłość. Nie wydaje mi się to pismo rewelacyjne, a raczej powiedziałabym, że jest okropne. Podobne rzeczy były już wcześniej na rynku prasowym, więc gazeta ta nic nowego do życia nie wniosła. Po przeczytaniu paru jej numerów zauważycie monotonność tego czasopisma, to znaczy, w każdym nowym wydaniu drukowane jest coś nowego, ale zawsze jakby na jedno "kopyto", nawet układ graficzny się nie zmienia.

DZIEWCZYNA

PaperTą gazetę można pochwalić za różnorodność poruszanych tematów: od życia gwiazd, filmu, muzyki przez modę, urodę do spraw już całkiem poważnych. Wiem, że zna i czyta ją wiele osób, dlatego nie poświęcę jej więcej miejsca.

XL

Jest to gazeta typowo muzyczna Nie na tu nic dotyczącego jakiegokolwiek innego tematu. Za to zawartość pisma zadowoli każdego melomana. A to między innymi dzięki temu, że teksty dotyczą różnorodnych obszarów muzycznych. Znaleźć tu można dużo wieści z polskiej sceny rockowej, szczególnie dużo wywiadów z krajowymi artystami. Sporo jest również wiadomości o zagranicznych wykonawcach z tym, że wśród nich dominują także rockmeni. Charakterystyczna dla tej gazety duża ilość konkursów, umieszczone są one niemal pod co drugim artykułem Dla laików muzycznych pytania mogą okazać się trudne, ale warto wysilić szare komórki dla ciekawych i wartościowych nagród.

POPCORN

Myślę, że Popcorn każdy z Was zna. Jest taki sam jak Bravo tyle, że grubszy i droższy. Ma zwykle kilka plakatów i co jakiś czas prezenty dla czytelnika, na przykład naklejki czy, jak ostatnio, dodatek poświęcony gwiazdom serialu "Beverly Hills 90210"

JESTEM

Czasopismo to wydało mi się interesujące już po paru minutach czytania. Owszem, podobnie jak wiele innych gazet, zajmuje się doradztwem w sprawach, powiedzmy, ogólnożyciowych, ale tu każda rzecz (rada) przedstawiona jest dokładnie i rzetelnie. Można mieć do niej zaufanie, gdyż przeważnie pisana jest na podstawie rozmowy a lekarzem, kosmetyczką, fryzjerem lub z innym specjalistą. Gazeta zawiera dużą ilość ilustracji, ale nie szpecą one czasopisma, a wręcz odwrotnie-uatrakcyjniają i uzupełniają je. Pismo to nastawia się na szerszy krąg odbiorców: adresowane jest nie tylko do nastolatek, ale również do młodych kobiet. Dla panów raczej informacji nie ma , choć listy od nich pojawiają się, co świadczyć może o pewnym zainteresowaniu pismem z ich strony.

W następnym numerze "Adama" ukarze się druga część artykułu poświęconego czasopismom.

JOANNA HORYZA


"Szkoła Kaliska"

Każdy, komu wydaje się, że nasze liceum powstało w 1923r wraz z nadaniem mu imienia Adama Asnyka, lub kto myśli, że jest ono niewiele starsze, grubo się myli .Początki szkoły “gubią się w pomrokach dziejów i tylko z badań (...) można wnioskować kiedy i w jakiej sytuacji zaczęły kształtować się jej podstawy”. Wiadomym jednak jest , iż historia jej zaczyna się gdzieś w XII wieku.

Przez wiele wieków funkcjonowania tej instytucji zmieniały się w niej metody nauczania, traktowanie ucznia. Sentencja “Różdżką Duch św. dziateczki bić radzi, różdżką do nieba dziateczki prowadzi”(!) była praktycznie stosowana w placówkach oświatowych. W czasach Rzeczpospolitej Obojga Narodów, program nauczania narzucony przez Komisję Edukacji Narodowej polecał naukę w godz.8 00-1000 rano, po południu w godz.1400-1600. Popołudnia we wtorki i czwartki przeznaczone były na rekreację, odbywały się tylko ranne zajęcia, obowiązywał 20 - godzinny (!) tygodniowy wymiar pracy. (Nieźle żyło się licealistom...).

Oto jak wyglądały wtedy dobre szkoły(1774r): “W środku kościół murowany, dość wspaniały i obszerny, wewnątrz ozdobny. Po prawej stronie kościoła murowane jest w klamrę kolegium obszerne na trzy piętra. Po lewej stronie kościoła są szkoły w kwadrat na dwa piętra z dziedzińcem w środku. Tam są trzy oratoria czyli kongregacja studentów. Dla każdej klasy szkoła obszerna.

Teatralna sala. Lecz szkoły te większej reperacji potrzebują. Na pierwszej szkół kondygnacji jest drukarnia(...) w kolegium jest apteka obszerna w kilku izbach w porządek opatrzona i przy niej mały ogródek do aptekarskich ziół(...).Jest biblioteka zawierająca 6000 ksiąg(..).Przy kolegium zaraz jest ogródek dość obszerny i porządek z altanką drewnianą, malowaną do gier stołowych, kamieni i bilardu, i kanałem, w którym mogą być karpie. Za ogrodem browar murowany... ,stajnie... , wozownie”.

Po takim opisie nasze warunki mogą wprowadzić niektórych w kompleksy, jednakże nie zawsze tak było, w czasach pruskich szkoła mieściła się w budynku w którym : “sufitu brakuje w kilku stajniach, woda przecieka(...) w stancji gdzie nie ma sufitu przez połowę, wiatr, kurzawa i deszcz leci(...), komin z wierzchu zrujnowany pędzi dym do izb profesorskich (...) miejsce do potrzeby porujnowane grozi zawaleniem, kanał tej kloaki dotąd nie wychędrzony a plugastwo z przepełnionego wylewa się na podwórze, przed stajnię...”Jak widać, szkoła w swej historii przechodziła wiele wzlotów ale i nie mało upadków. Pozazdrościć jednak można sprzętu jakim dysponowała szkoła “akademicka” (1793 - 1806): “instrumenty i machiny mechaniczne, hydrauliczne i hydrostatyczne, barometry, pryzmaty itp. “do geometrii zaś: dioptry (...)stolik z diaskopami, dioptrami, libelle, cyrkle z rekwizytami do rysowania map, igiełki magnesowe (...) ”.Przyznam się szczerze, że bardzo interesuje mnie co to są “machiny mechaniczne”? W latach 1815-1830/31 uczniowie zobowiązani byli do noszenia munduru na który składał się: “surdut lub frak koloru szafirowego z podszewką tegoż koloru, o jednym rzędzie guzików, z obwódką białą u kołnierza i rękawów; furażerka szafirowa lub kapelusz czarny, okrągły; chustka biała na szyi, gładko zawiązana”, niestety, oprócz umundurowania narzucano uczniom również za których każdorazowe nieprzestrzeganie mogła grozić nawet kara chłosty. Używać było wolno “miotełki rózeg brzozowych, świeżych lub w wodzie zmoczonych, która związana z końcami nie obciętymi w wiązaniu winna mieć grubość ok. cala jednego, długości od pięciu ćwierci do półtora łokcia. Bić... po tyłku, po gołem ciele”. Jakże miło pomyśleć, że my za rozmowy czy przeszkadzanie na lekcji nie otrzymujemy batów na gołą pupę lecz co najwyżej strofowanie przez profesora.

W miarę upływu lat, zmieniła się struktura szkoły, zmieniło się umundurowanie uczniów. W okresie gdy szkoła funkcjonowała jako Miejskie Gimnazjum Filologiczne “asnykowcy” nosili mundury z bordowymi wstawkami na czapkach i całym umundurowaniu dzięki czemu zasłynęli jako “buraki” (“Kościuszkowcy” mieli wstawki zielone - nazywano ich “żabami”). Czapka “asnykowca” nie mogła wyglądać wszelako jak nowa, zdradzała bowiem nowicjusza. Początkujący gimnazjaliści moczyli ją więc w wodzie, ugniatali w rękach i czyścili nią buty.(!)

Chłopaki z Grodzkiej zawsze byli pomysłowi, a od czasu kiedy ich szeregi zasiliły dziewczęta nuda ani razu nie zajrzała w mury naszej kochanej uczelni !

Dominika Białas

Na podstawie “ Szkoły Kaliskiej - Dzieje I L.O. im Adama Asnyka w Kaliszu”.


POLSKA NOBLISTKA ?

Czwartek, 3 października, dzień ogłoszenia laureata literackiej nagrody Nobla, był dla Polaków świętem. Jednak nikt nie spodziewał się, że typowana już trzeci raz do tej nagrody polska poetka, Wiesława Szymborska, stanie się jej laureatką. Dziennikarze odpowiedzieli chwilową konsternacją na werdykt Królewskiej Szwedzkiej Akademii. Pewnie myśli niejednego z nich można by streścić w słowach “o, kurcze. A my nieprzygotowani” - (ani pół tomiku laureatki w księgarniach polskich.)

Absurdalną wydawała się sytuacja ślepego podniecenia świata mediów w reakcji na wiadomość o nagrodzie. Dziennikarze pędzili z mikrofonami i bukietami pustych słów wyrażających uwielbienie dla kunsztu poetki. Tylko szkoda, że nie został on dostrzeżony nieco wcześniej, zanim została powszechnie uznana... Przecież w ciągu tej jednej chwili nie zmieniła się ani trochę. Szymborska to poetka, która pisze na pewno nie po to, by z uporem piąć się po drabinie kariery. Jej poezja adresowana jest do człowieka nie oślepionego żarem czasów współczesnych cywilizacji, biznesu. Jej czytelnikiem jest człowiek, któremu czasem, mimo codziennej krzątaniny, chce się siąść z tomikiem i zastanowić przez chwilę. To człowiek, który - jak sama poetka mówi - wyciąga z kieszeni wymięte pieniądze, kupuje tomik i spogląda... ile mu jeszcze zostało.

Pani Wisława jest osobą bardzo skromną i prywatną. Sława i rozgłos są ostatnimi rzeczami, o których marzy i które po prostu ją męczą.

Teraz jej nazwisko to hasło. Każdy musi je znać i mieć na jej temat tzw. “swoje zdanie” (często wymuszone, byle było). “Wielbicieli jest dużo, więc ja odrzucam”- mruczą malkontenci. Może niedobrze, że pod wpływem presji społecznej i niechęci zostawania “z tyłu”, trzeba się z noblistką poznawać. Poezji nigdy nie można czytać pod przymusem, jak sama poetka mówi w “Wieczorze Autorskim”. Niech więc tylko ci, którzy mają ochotę na małą podróż w krainę słów, rzucą okiem na prezentowane przez nas wiersze, mieszczące się na stronie 11.

K.J.


THE GREAT MICHAEL

Michael JacksonPiątek 20.IX.1996. był dniem, na który czekała cała Polska. Ponad 100 tys. osób przyjechało na lotnisko Bemowo, by móc obejrzeć jedyny w Polsce koncert króla muzyki pop - Michaela Jacksona. Dokładnie wiem, jak się wszystko odbyło, bo widziałam to na własne oczy. Niesamowite.

Zatłoczone pociągi, kilometrowe korki na ulicach Warszawy, setki fanów przed hotelem Mariott - miejscem pobytu gwiazdy.

Już trzy godziny przed koncertem niekończący się sznureczek ludzi ciągnął w stronę lotniska.

Byłam mniej więcej w jego środkowej części. Tuż po wejściu na płytę lotniska ujrzałam ogromną scenę z kilkumetrowym wizerunkiem Michaela Jacksona. Zanim jednak dostałam się do swojego sektora, musiałam przejść przez dokładną kontrolę w trzech bramkach.

O godz. 18.30 na scenę wyszła Formacja Nieżywych Schabuff. Szczerze mówiąc, to nic im nie wyszło. Po polskiej grupie śpiewał D.J. Bobo - znakomicie rozgrzał publiczność. Po jego występie zaczęło się oczekiwanie. Kolejno wychodzili konferansjerzy i w wielu językach ogłaszali, że “historia rozpocznie się” za 30, 20, 10 minut. W końcu, ok. 21.00 zaczęło się... Pogasły reflektory, zapanowała nieprzenikniona ciemność. Nagle rozbłysły światła - wtedy to Jackson w kosmicznym pojeździe pojawił się na scenie. Na olbrzymich telewizorach widać było wszystko jak na dłoni.

Michael JacksonCi szczęśliwcy (ja do nich należałam), którzy mogli widzieć Michaela na scenie, znieruchomieli z emocji. 120 tys. ludzi krzyczało z zachwytu. Z wielkich kolumn popłynęła doskonale wszystkim znana muzyka “Scream”, “They don’t care about us”, “Thriller”, “Stranger in Moscow”,

“Bad”- to tylko niektóre z wykonanych utworów. W trakcie piosenki “You are not alone” do Michaela podbiegła fanka i przytuliła się do niego. Chyba wszystkie dziewczyny jej wtedy zazdrościły. W połowie koncertu na ekranach ukazały się fragmenty teledysków przedstawiających kolejne etapy kariery artysty. Niewątpliwie najatrakcyjniejszym momentem było wykonanie “Piosenki Ziemi”, czyli “Earth Song”, utworu o zanieczyszczeniu środowiska, zabijaniu, wojnach i ludziach, którzy sami siebie unicestwiają. Wtedy to na scenę wjechał czołg, a żołnierz mierzył z karabinu do Jacksona. Nie strzelił. Prawie wszyscy płakali przy tej piosence. Ja sama muszę przyznać, że w oczach kręciły mi się łzy.

Było jeszcze sporo innych utworów, na koniec oczywiście tradycyjnie “Heal the world”.

Po nim pogasły światła. Czyżby koniec koncertu? Nie był bis. Jackson ponownie ukazał się fanom i zaśpiewał “History”, podczas której na scenie pojawiły się flagi wszystkich państw, a pośrodku, jedna obok drugiej, powiewały flagi: polska i amerykańska.

Koncert zakończył się niesamowitym pokazem sztucznych ogni, które rozświetlały niebo nad lotniskiem, tworząc bajeczne kształty i barwy. Wtedy to już naprawdę był koniec.

Z pewnością nie był to zwykły koncert, ale wspaniałe widowisko. Być może trochę naiwne, lecz urządzone z wielkim rozmachem, perfekcyjnie dopracowane przedstawienie, wzbogacone dodatkowo efektami specjalnymi, światłami i fajerwerkami. Oczywiście, jak to bywa na koncertach, zdarzały się spięcia wśród publiczności - każdy chciał widzieć jak najlepiej.

Również polska ochrona niezbyt dobrze się spisała - nie zdołała swoim “łańcuszkiem” powstrzymać napierającego tłumu. Dlatego też każdy mógł stać gdzie chciał.

Pomimo tych niedogodności występ Jacksona był jednak niewątpliwym sukcesem. Dla każdego, kto uczestniczył w koncercie, było to niezapomniane przeżycie. Ja sama wiem na pewno, że nigdy nie zapomnę widoku Michaela Jacksona śpiewającego w Warszawie dla polskiej publiczności.


KASIA KOWALSKA

"Nic dwa razy się nie zdarza...", a jednak 16.X było inaczej. Po raz drugi odwiedziła Kalisz Kasia Kowalska - wielka indywidualność polskiej sceny rockowej.

Zajechała do Kalisza z całym zastępem sekcji dętej, którego niestety nie był w stanie pomieścić klub dyskotekowy "Futurysta". Koncert zaplanowano więc na godz. 19.00 w hali sportowej przy ul. Łódzkiej i jak to zwykle bywa- nie wszystko poszło zgodnie z planem...

Pełna obaw w rodzaju "czy zdążę?" dotarłam do hali sportowej (wybijała 19.00), ale koncert jeszcze się nie rozpoczął. Mimo zapełnionej sali udało mi się wyszperać gdzieś w pierwszym rzędzie niedostrzeżone przez nikogo miejsce siedzące. Stad łatwiej było podejść do sceny, przed którą mógł szaleć do woli kto tylko chciał.

Wreszcie "parę" minut po 19.00 pojawił się na scenie nieznany osobnik płci męskiej. Oczywiście ciepło wszystkich powitał, wymienił sponsorów koncertu, zaznaczył, że zdjęcia wolno pstrykać Kasi tylko i wyłącznie w czasie wykonywania przez nią pierwszego utworu i kategorycznie zabronił rejestrowania koncertu na kamerach video, dyktafonach itp., po czym zapowiedział gwiazdę...

Na scenę wtargnął z towarzyszeniem muzyków Wojtek Pilichowski, który nieźle poczynał sobie na gitarze. Cóż; przyznam że dali trochę czadu przez kilka minut.

Z oparów mgły i blasków świateł (niesamowita oprawa koncertu!!) wyłoniła się... Szansa na Sukces, czyli Ania Swiętczak, a tuż po niej pojawił się na scenie ex-lider "Oddziału Zamkniętego" Jarek Wajk!!!. Przyznam, że tym ostatnim byłam tak podekscytowana, że zapomniałam włączyć lampę przy aparacie fotograficznym i trzaskałam zdjęcia na oślep. Cóż po występie Wajka (Świętczak w charakterze chórku, wykonała także jeden utwór solo), pozostało mi jedynie wspomnienie i na ubraniu kilka kropel mineralnej, którą wokalista ostudził emocje fanów. Na szczęście sprzęt ocalał...

Po Pilichowskim, Świętczaku i Wajku nastąpiła piętnastominutowa przerwa, podczas której doceniłam w pełni słynne na w.f.-ie "trzy okrążenia wokół sali"; ochroniarz dał wreszcie spokój zarówno mnie jak i mojemu dyktafonowi. Po spożyciu firmowej coli właściwa cześć koncertu rejestrowałam niestety z ukrycia (chwała firmie "Coca-Cola" za wielkie plastikowe kubki!!!).


ŚMIECH TO ZDROWIE

Myśli specjalnie dla Was.

Myśli tu zawarte wzięte są z książeczki p.t.: “P.S. Kocham Cię” J.Browna (polecam).

Ligia Marcinkowska.

ZBIÓR BZDUR Z ZESZYTÓW

I DZIENIKÓW

 

N.G.O.Z.Ś. & C.Z.O.G.


Wisława Szymborska - prezentacja wierszy.

Open Book

Może to wszystko

Może to wszystko

dzieje się w laboratorium?

Pod jedną lampą w dzień

i miliardami w nocy?

 

Może jesteśmy pokolenia próbne?

Przesypywani z naczynia w naczynie,

potrząsani w retortach,

obserwowani czymś więcej niż okiem,

każdy z osobna

brany na koniec w szczypczyki?

 

Może inaczej:

żadnych interwencji?

Zmiany zachodzą same

zgodnie z planem?

Igła wykresu rysuje pomału

przewidziane zygzaki?

Może jak dotąd nic w nas ciekawego?

Monitory kontrolne włączane są rzadko?

Tylko gdy wojna i to raczej duża,

niektóre wzloty ponad grudkę Ziemi,

czy pokaźne wędrówki z punktu A do B?

 

Może przeciwnie:

gustują tam wyłącznie w epizodach?

Oto mała dziewczynka na wielkim ekranie

przyszywa sobie guzik do rękawa.

 

Czujniki pogwizdują,

personel się zbiega.

Ach cóż to za istotka

z bijącym w środku serduszkiem!

Jaka wdzięczna powaga

w przewlekaniu nitki!

Ktoś woła w uniesieniu:

Zawiadomić Szefa,

niech przyjdzie i sam popatrzy!

Open Book

Wieczór autorski

Muzo, nie być bokserem to jest nie być wcale.

Ryczącej publiczności poskąpiłaś nam.

Dwanaście osób jest na sali,

już czas, żebyśmy zaczynali,

Połowa przyszła, bo deszcz pada,

reszta to krewni. Muzo.

 

Kobiety rade zemdleć w ten jesienny wieczór,

zrobią to, ale tylko na bokserskim meczu.

Dantejskie sceny tylko tam.

I wniebobranie. Muzo.

 

Nie być bokserem, być poetą,

mieć wyrok skazujący na ciężkie norwidy,

z braku muskulatury demonstrować światu

przyszłą lekturę szkolną - w najszczęśliwszym razie -Muzo. O Pegazie,

aniele koński.

 

W pierwszym rządku staruszek słodko sobie śni,

że mu żona nieboszczka z grobu wstała i

upiecze staruszkowi placek ze śliwkami.

Z ogniem, ale niewielkim, bo placek się spali,

zaczynamy czytanie. Muzo.


ANKIETA

W związku z niedawnym sukcesem filmu pt. “ Dzień Niepodległości ” postanowiłam sprawdzić jak przypadkowo wybrani przedstawiciele asnykowskiej społeczności wyobrażają sobie życie pozaziemskie. Każdemu z rozmówcy zadałam pytanie o to, jak wyobraża sobie ufo - ludka.

Aneta (IIe) - Dużą głowę musi mieć, musi mieć dużo pomysłów w tej głowie i mieć takie fajne Martensy w kwiatki i kolorowe włosy.

Ania i Aga (IIa) - koniecznie żółty nos, zielone uszy ,czerwoną czapkę z pomponem i czułki - jedną różową i jedną pomarańczową... i zielony kombinezon.

Adam (IIe) - Et - duża głowa, długa szyja, krótkie nóżki.

Michał (IIb) - Ma odstające uszy, czerwone oczy, niebieskie zęby.

Mateusz (IIe) - ...?! (tzw. wcięcie)

prof. Magnuszewska - Nigdy się nad tym nie zastanawiałam... ha! Ale wolałabym aby byli lepsi, mądrzejsi od nas, ziemskich ludzików.

Piotrek (IIc) - zielony - to podstawa, uszy - takie wielkie, wyłupiaste oczy, przylatuje takim statkiem - talerzem ze światełkami na około, a ten statek jest srebrny!

prof. Kowalczyk - Hm, no, wiesz, różne filmy się ogląda, autorzy sugerują w nich wygląd takich istot, wiesz mogą być bardzo różne postacie życia, może być coś jak ameba pełzające, zmieniające kształty. Specjalnie mnie ten problem nie zajmował.

Kaśka i Magda (IVe) - Ma okulary, pomarańczowy w zielone kropki, mówią na niego “Przyjazny Facet”

Chłopcy z IIb - Zielony, metr dwadzieścia, wyłupiaste oczy, ma na imię Zog, podobny do żaby, siwe włosy, jak mówi to się pluje, puder na twarzy, słucha disco-polo, je snacki z tytki, nosi raniec rozmnaża się przez dzieworództwo (partenogenezę) strobilizuje się na efyry.

prof. Iwanow - mały, zielony, wyłupiaste oczki, jeden różek, i uśmiech ma wokół twarzy bo nie ma wcale uszu.

Rafał (IVc)- duża głowa, duży brzuszek, zielony, wielkie oczy- wyłupiaste, rozmnaża się przez pączkowanie, ma duże, szpiczaste uszy, no i antenki powinien mieć.

prof. Kowalska - Matko, nie wiem, ha, ha, muszę się zastanowić, ha, ha, ha...

Dominik (Id) - Tak jak na filmie “Dzień Niepodległości”

prof. Błaszczyk - Na moje wyobrażenia wpływa zarówno film jak i książki Lema. Nie wiem jak wyglądają, ale chciałabym aby byli...

Michał (IIe) - średniego wzrostu, normalnego koloru, z antenkami na głowie, trzy pary oczu, łysy, przebiegły, mówiący paplaniną chińskiego i mongolskiego. Posiada z tyłu krótki (20 - 40 cm) ogon. Na głowie łuski. Nie posiada zdolności do rozmnażania (pod koniec istnienia, ze starego kosmity rodzi się nowy).

Na podstawie zestawienia odpowiedzi uczniów i profesorów mogę wyciągnąć wielce odważny wniosek, że jednak są rzeczy o których młodzież i dorośli myślą podobnie!

DZIĘKUJĘ

Dominika Białas


Stopka

Redaguje zespół: Katarzyna Jankowska (red. naczelny), Dominika Białas (z-ca red. nacz.), Grażyna Cicha, Urszula Kaczmarek, Joanna Horyza, Ligia Marcinkowska, Agnieszka Cała, Magdalena Forystek, Robert Opieliński, Marcin Królak, Grzegorz Chamielec, Michał Jackowski, Przemysław Sroczyński, Marcin Miklas.
Opiekun gazetki: p. prof. Irena Bartolik
Adres redakcji: I Liceum Ogólnokształcące im. Adama Asnyka w Kaliszu, ul. Grodzka 1, 62-800 Kalisz
Wydawca: Stowarzyszenie Wychowanków Gimnazjum i Liceum Adama Asnyka w Kaliszu.


[Adam Główny]


Grzegorz Chamielec

Copyright © 1996, Grzegorz Chamielec, 26.06.96